wtorek, 6 kwietnia 2010

Stare troski i nowa perspektywa

Przeczytałam ostatnio ciekawą anegdotę o pewnym trenerze amerykańskim. Nie jestem bardzo biegła w tych kwestiach więc nie zapamiętałam czy chodziło o baseballa, koszykówkę czy football, no w każdym razie jeden z tych sportów zespołowych, które budzą tak wiele emocji wśród Amerykanów. Drużyna, którą ów trener się opiekował, właśnie odniosła miażdżącą porażkę w meczu transmitowanym na cały kraj. W szatni zastał załamanych zawodników, po których twarzach widać było, że czują się jakby świat się skończył i niebo spadło im na głowy. Taki wstyd! I to na oczach WSZYSTKICH. Popatrzywszy na nich trener powiedział: Chłopaki. Musimy na to spojrzeć z odpowiedniej perspektywy. Pomyślcie tylko o tym, że na świecie żyje miliard Chińczyków, z których żaden nie wie nawet o tym, że taki mecz w ogóle miał miejsce!
*
Bardzo mi się ta anegdota spodobała, bo pomijając kwestie tego jak często naprawdę robimy z igły widły, to opowiastka powyższa przypomina mi o tym jak małe są nawet największe widły, jeśli popatrzeć na nie z Bożej perspektywy. To znaczy, że nawet sprawy naprawdę ważne i istotne, z perspektywy Boga i życia wiecznego i tak stają się niewielkie i nie warte aż tak wielkich nerwów.
*
Dla przykładu, byłam ostatnio na nabożeństwie dziękczynnym za życie naszego przyjaciela Ricka, który na początku tego roku odszedł do Domu. Jego żona mówiła o tym, jak mocno odczuwali, że czas choroby i związanego z nią cierpienia przygotowuje Ricka do następnych, bardziej odpowiedzialnych zadań. I faktycznie, wielu z tych, którzy spotykali go w tamtym czasie potwierdzało, że nastąpiła w nim przemiana tak głęboka i poruszająca, że stał się on w swoim charakterze bardziej podobny do Jezusa niż ktokolwiek, kogo znali w swoim życiu. Wszyscy myśleli, że fakt, iż Rick jest przygotowywany do nowych zadań równoznaczny jest z obietnicą uzdrowienia. Kiedy jednak sprawy potoczyły się inaczej, Pan przypomniał bliskim Ricka, że on sam często nauczał o niebie i o wieczności - i o tym, że kiedy powstaniemy do życia z Jezusem to nie będziemy leniuchować i obijać się na obłoczkach, tylko będziemy wraz z Nim zarządzać ziemią i troszczyć się o nią. I to do tych zadań Bóg przygotowywał Ricka. Jak bardzo małe jest często nasze myślenie!
*
Ostatnio trzymanie właściwej perspektywy, a raczej uwalnianie się od starej perspektywy jest bardzo mi potrzebne. Wiem, że pewien etap mojego życia się kończy i zanim minie 2010 będę w innym miejscu. Nie wiem tylko który z drogowskazów prowadzi do tego miejsca. Zmieniają się moje codzienne zajęcia, relacje. Decyzje i zmiany - to ekscytacja i poszukiwania, ale także błędy, do których mało kto, poza Bogiem, ma cierpliwość. Wiele powodów do radości i wielkich nadziei, ale też i niepewności i poczucia winy. Tak, to bardzo dobry moment na to, żeby całkowicie zmienić perspektywę i na nowo wypuścić z rąk kontrolę nad swoim życiem, powierzając ją Temu, który wie najlepiej i który się o nas troszczy. Czas, aby jeszcze raz Mu zaufać i jeden po drugim oddawać Mu swoje troski i pozwolić, aby poszybowały do nieba jak kolorowe baloniki. A wtedy można zamknąć oczy i nareszcie naprawdę odpocząć, podczas gdy uśmiech sam niepowstrzymanie wkrada się nam na usta. Czy już kiedyś tego naprawdę doświadczyliście? To zadziwiające, że dla tych, którzy nie znają tego odczucia, oddawanie trosk Bogu jest tylko abstrakcyjnym religijnym sloganem... Podczas gdy jest to doświadczenie tak bardzo praktyczne, a jego efekty tak namacalne. Czym jest dla was?
*
Dziś modlę się za nas wszystkich o całkiem nowe doświadczenie - o ciągłe doświadczanie - nowej, Bożej perspektywy i prawdziwego oddania w Jego ręce naszych ciężarów... A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum niech strzeże naszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. Pozdrawiam gorąco! M