sobota, 12 marca 2011

Boże lekarstwo na stres

Już dawno nie miałam tak zajętego czasu jak w tej chwili. Trochę się po prostu "dzieje", a trochę muszę ponosić konsekwencje podjętych zbyt pochopnie na początku roku szkolnego decyzji. Powoli ale skutecznie się jednak przekopuje na drugą stronę. Z końcem marca trochę mi się terminarz przeluźni, a z początkiem maja sytuacja powinna się mniej więcej unormować :) O ile w moim życiu bywa coś takiego jak "unormowanie" :) Ale modlę się do Pana gorliwie o ducha mądrości i objawienia i Bożej bojaźni, żebym nie brała się już za rzeczy, których On dla mnie nie przewidział, albo które przewidział na inną porę, albo inne tempo...
*
A póki co, pomimo zatłoczonej listy rzeczy do zrobienia i goniących terminów, nadal odbieram ten czas jako przełomowy. Pasja, tęsknota i wizja nie przygasają, jedynie uczę się je nosić w sercu z cierpliwością i poddaniem. Uczę się w najbardziej zajętym czasie zachować właściwą hierarchię wartości, stawiając na pierwszym miejscu społeczność z Panem. A On daje coraz więcej pokoju w sytuacjach, gdzie pokoju zwykle bym się nie spodziewała. Coraz częściej pozwala mi zachować właściwą perspektywę na wydarzenia mojej codzienności.
*
Pan dał mi stały ulubiony zestaw fragmentów z Biblii, do codziennej modlitwy na czas taki jak ten. To od nich zaczynam każdy dzień.
*
Ps 131
Panie, moje serce się nie pyszni i oczy moje nie są wyniosłe. Nie gonię za tym, co wielkie, albo co przerasta moje siły. Przeciwnie: wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy. Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza. Izraelu, złóż w Panu nadzieję odtąd i aż na wieki!
*
1P 5,7
Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was.
*
Mt 11,28-30
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.
*
Bóg mówi, że kiedy do Niego wołamy w niedoli, On posyła swoje Słowo, aby nas wybawić i uzdrowić (Ps 107,19-20). We mnie te słowa wzbudzają dziękczynienie za Jezusa, wcielone Słowo Boże, którego Bóg posłał jako jedynego i doskonałego Zbawiciela dla każdego człowieka. Doświadczam jednak w moim życiu także innego wymiaru tego fragmentu: a mianowicie, że Jego Słowo, przekazane nam w Biblii, jest żywe i skuteczne w naszym życiu; że kiedy przykładamy i stosujemy je do naszego życia, kiedy napełniamy nim serce, kiedy ich dźwięk wypełnia nasz dom i dociera do naszych uszu, kiedy przyjmujemy i ogłaszamy je z wiarą, ono nas leczy i wybawia, na poziomie ducha, duszy i ciała. Buduje naszą relację z Bogiem, leczy nasze emocje, przemienia nasze myślenie i obdarza zdrowiem nasze ciało. Dzięki niech będą Tacie za Jego Słowo. Na nie zawsze warto znaleźć czas. A jeśli ja w tym okresie znajduję więcej czasu na Boże Słowo niż wcześniej, to znaczy, że nie tylko jest to możliwe dla każdego, ale również, że dla każdego ma Ono moc stać się ratunkiem i odpowiedzią w konkretnych życiowych okolicznościach.
*
Dziś w czasie modlitwy Bóg włożył w moje serce jeszcze jedną broń do walki ze spięciem i stresem okresu wzmożonej aktywności, a mianowicie wdzięczność. Dziękowanie za co tylko się da. Za każdą rzecz, która się dzieje - bo w większości są to rzeczy fascynujące i frapujące, tylko że z powodu spiętrzenia zadań, przestałam to dostrzegać. Za wkład jaki przez te rzeczy mam w ważne dla Bożego serca sprawy. Za to, czego ten czas mnie uczy. Za Bożą wierność, że daje mi siłę i mądrość do przejścia przez to, co trudne. Dziękować, dziękować, nie raz ale codziennie i wzrastać w dziękowaniu... A raczej nie tyle w dziękowaniu, które dotyczy tylko słów, ale we wdzięczności, która jest postawą serca i potężną bronią w każdej walce którą toczymy.
*
Tak więc mój wpis dedykuję w szczególny sposób wszystkim, którzy tak jak ja mają teraz czas bardzo napięty (albo kiedyś mieli, albo będą mieć ;)). "Jak więc przejęliście naukę o Chrystusie Jezusie jako Panu, tak w Nim postępujcie: zapuśćcie w Niego korzenie i na Nim dalej się budujcie, i umacniajcie się w wierze, jak was nauczono, pełni wdzięczności" (Kol 2,7). Pozdrawiam was gorąco i radośnie. Shalom!

1 komentarze:

Magda pisze...

Jest coś takiego, że im więcej spraw na głowie tym więcej czasu spędza się z Panem - sam człowiek chyba by tego nie ogarnął, a dzięki Niemu jakoś znajduje się siła, która pozawala z radością przeżyć taki napięty czas :)
Cieszę się z tego, jak Pan Cię prowadzi!
Pozdrawiam (mimo tego, że się nie znamy) ;)