wtorek, 23 grudnia 2008

Pobudka!

Jak wiecie byłam ostatnio na konferencji na temat Czasów Ostatecznych i obiecałam, ze w którymś momencie nawiąze do tematu, co niniejszym czynię (pewnie nie ostatni raz).
*
Czasy Ostateczne - dla wielu z nas brzmi to jak coś bardzo "odjechanego", mistycznego, nie konkretnego, coś dobrego dla ludzi nie praktycznych, coś nie mającego zadnego związku z naszą chrześcijańską codziennością. Ja osobiście tez tak uwazałam, az do października 2005. Wtedy to usłyszałam pewne nauczanie w pięknym mieście Kalisz na temat Czasów Ostatecznych i Izraela (jakoś te dwa tematy są nieodłączne... ale to całkiem inna historia), no i od tamtej pory Bóg po trochu zmieniał moje spojrzenie na tę tematykę.
*
Jesteśmy świadomi tego, że nikt nie wie dokładnie kiedy powróci Jezus i słusznie podchodzimy podejrzliwie do ludzi, którzy twierdzą ponad wszelką wątpliwość, ze nastąpi to siódmego lipca roku NNNN. W końcu Jezus sam poinformował nas, że nikt nie zna tego dnia, tylko Ojciec (Dz 1,7). Z drugiej strony dość dobitnie napomniał nas, że mamy rozpoznawać pory i czasy, patrząc na to, co się dzieje wokół nas (Mt 16,1-3; Łk 12, 54-56). Powiedział, ze w Ostatnich Dniach stanie się jak za dni Noego (Mt 24,37; Łk 17,26). Noe nie miał pojęcia, kiedy spadnie deszcz, ale wiedział, ze juz czas, by budować Arkę. Jezus powiedział tez, ze ten czas przyjdzie jak bóle na rodzącą (J 16,19-21). Jeśli ktoś z was kiedykolwiek oczekiwał dziecka lub znał kogoś, kto oczekiwał dziecka, to wiecie jak wyglądają ostatnie tygodnie i dni przed rozwiązaniem. Codziennie rano pytanie: czy to już? Wiadomo, ze rozwiązanie może nastąpić dziś, a może za 5 dni, a może za dwa tygodnie. O ile nie jest człowiek z góry umówiony na cesarskie, to nie zna się dnia ani godziny. Co nie zmienia faktu, ze się doskonale wie, iz to juz pora.
*
Jest wiele znaków, które pokazują, ze nasz czas rozwiązania nadchodzi. Jakie to znaki, to oddzielny temat, jednym z najwazniejszych jest powstanie państwa Izrael. Jest ich jednak o wiele więcej. Takim sposobem wiemy, ze juz pora, ale nie znamy dnia ani godziny. Moze to nastąpi za naszego zycia, być moze dopiero za zycia pokolenia naszych dzieci.
*
To o czym chciałam dziś szczególnie powiedzieć, to ze widzę często jak ta informacja stanowi papierek lakmusowy naszego uśpienia jako kościoła. Naszego zadomowienia na tym świecie i utraty z oczu celu i istoty naszego zycia. Czasy Ostateczne - nie tylko Nowe Niebo i Nowa Ziemia, nie tylko Tysiącletnie Królestwo panowania Chrystusa na ziemi, ale takze czas Wielkiego Ucisku w Bozym zamiarze ma być najlepszym czasem w zyciu tych, którzy nalezą do Chrystusa. Podczas, gdy świat będzie mdlał ze strachu, ci którzy nalezą do Niego, będą wyrózniać się pokojem, który nie pochodzi z tego świata. Nawet jeśli będą ginąć, będą wiedzieć dokąd idą. Gdy świat będzie cierpiał głód, wierzący będą doświadczać nadprzyrodzonego zaopatrzenia. Prawdziwi wierzący będą się odrózniać od świata bardziej niz kiedykolwiek wcześniej, nasze zycie będzie bardziej niz kiedykolwiek wcześniej nadprzyrodzone, a dzięki temu więcej ludzi niz kiedykolwiek przyjdzie do Pana.
*
Jezus czyni wyraźne rozróznienie między tym jak na zblizający się koniec znanego nam świata reagować będą ludzie, którzy nie znają Pana, a jak będą reagować Jego uczniowie: "Ludzie omdlewać będą z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat, bo moce niebios poruszą się. I wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą. A gdy się to zacznie dziać, wyprostujcie się i podnieście głowy swoje, gdyż zbliża się odkupienie wasze" (Łk 21,26-28). Nasz Pan powiedział nam, ze mamy tęsknić za tym dniem, oczekiwać go z radością i zawsze być na niego gotowi. Jeśli słysząc "wieści" o tym, ze moze zbliza się koniec, chcemy je dyskredytować i z całego serca pragniemy ten czas jak najbardziej odsunąć w czasie, to stajemy w opozycji do Słowa Chrystusa. To jest papierek lakmusowy.
*
Jeśli na myśl o tym, ze być moze zbliza się koniec, mdlejemy ze strachu i myślimy jak wykarmimy dzieci i jak zniesiemy cierpienie, to znaczy że weszliśmy w niewłaściwą rolę. To świat miał, według słów Jezusa tak reagować na wieści o końcu wieków. A my mieliśmy wyprostować kolana i podnieść główy, bo zbliża się nasze odkupienie. Jeśli reagujemy według wzoru świata, to znaczy, ze mamy jeszcze wiele do nauczena się jeśli chodzi o to, co to znaczy wierzyć Jemu.
*
Co więc robić, jeśli nasze reakcje nie są właściwe? Jeśli wcale tego nie oczekujemy? Jeśli się boimy? Jeśli tak jest, to właściwy czas, aby się nawrócić. Nie o własnych siłach, rzecz jasna, ale czas szukać Pana, prosić, pukać, pokutować z niewiary, z lęku, z pójścia za drogami świata. Każdego z nas to dotyczy w mniejszym czy większym stopniu. I kazdego z nas, jeśli zwrócimy sie do Niego, On przygotuje, wyposazy, wzmocni i obdarzy wszystkim czego nam potrzeba. Na ten czas i na kazdy czas jaki moze przyjść.
*
"Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą. Czy jest między wami taki człowiek, który, gdy go syn będzie prosił o chleb, da mu kamień? Albo, gdy go będzie prosił o rybę, da mu węża? Jeśli tedy wy, będąc złymi, potraficie dawać dobre dary dzieciom swoim, o ileż więcej Ojciec wasz, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy go proszą". (Mt 7,7-11)
*
Kościół, który oczekuje powrotu Pana, to Kościół, który się obudził, otrząsnął, nawrócił. Nawet jeśli nie doczeka Pana przed swoją fizyczną śmiercią, będzie radykalny i oddany Panu, jak nigdy wcześniej. Skoro byłby gotowy na Wielki Ucisk, o ile bardziej będzie gotowy ponieść kazdy inny mniejszy koszt, po to by widzieć Bozą chwałę na ziemi. Jeśli zaś nie jest gotowy na powrót Pana, znaczy, ze nie jest tak naprawdę gotowy, aby dla Niego żyć niepodzielonym sercem dzisiaj.
*
Niech w tym Nowym Roku, co już się bardzo zbliża, Pan wzbudza w naszych sercach desperacką tęsknotę, za tym, co dopiero nadchodzi, za Nową rzeczywistością, której jeszcze nigdy nie znaliśmy i która wspaniałością przewyzsza wszystko co znamy i co mozemy sobie wyobrazić. A my pozwólmy Mu wyprowadzić nas z tych miejsc, do których juz przywykliśmy, ku Jego pełni i doskonałości. Roztęsknijmy się za pięknem przyszłości z Nim i zyjmy dziś dla Niego całym sercem! Całuję was mocno. M

Dla desperatów

Tylko dla desperatów, podaję tekst i tłumaczenie piosenki Misty Edwards "I Will Waste My Life", której mozecie posłuchać na pierwszej playliście (Pieśni Miłości), utwór 5. W temacie drogocennego oleju, Marty i Marii, w ogóle w temacie :)

***
I will waste my life, I'll be tested and tried.
With no regrets inside of me,
Just to find I'm at your feet,
Let me find I'm at your feet.
I leave my father's house, and I leave my Mother.
I leave all I have known, and I'll have no other.
*
For I am in love with you, and there is no cost.
I am in love with you, and there is no loss.
I am in love with you, I want to take your name.
I am in love with you, I want to cling to you, Jesus,
Just let me cling to you, Jesus.
*
I say goodbye to my father, my mother,
I turn my back on every other lover, and
I press on, yes I press on.
***
Roztrwonię swoje zycie, przejdę próby i doświadczenia
Bez cienia zalu w sercu
Oby tylko znaleźć się u Twych stóp
Pozwól mi znaleźć się u Twych stóp.
Opuszczam dom mego Ojca, opuszczam swoją Matkę.
Zostawiam wszystko co dotychczas znałam, i nie chcę nikogo innego.
*
Bo jestem rozkochana w Tobie, i nic nie jest kosztem.
Bo jestem rozkochana w Tobie i nic nie jest stratą.
Jestem rozkochana w Tobie, chcę nazywać się tak jak Ty.
Jestem rozkochana w Tobie, chcę przylgnąć do Ciebie, Jezu.
Pozwól mi tylko przylgnąć do siebie, Jezu.
*
Pozegnam się z ojcem i z matką,
Odwrócę się od wszystkich innych kochanków
i pędzę ku Tobie i pędzę ku Tobie.

wtorek, 9 grudnia 2008

Odgruzowywanie

Hej hej! Byłam właśnie wróciłam z Kielc, z konferencji na temat Czasów Ostatecznych, na której radość miałam wielką tłumaczyć. Wydarzenie było zarówno odświezające, jak i wstrzącające, a juz napewno sprawiło, ze wzrok mi utkwił w Jezusie bardziej niz kiedykolwiek wcześniej. Materiału do przemyśleń i przemodleń tyle, ze to nawet nie ma co zaczynać się rozwijać, lepiej zamówić nagrania, podzielę się tylko króciusieńko wersetem, który najmocniej Bóg włozył w moje serce, a mianowice ten to fragment z Hbr 12,1-2


Złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla,
biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami,
patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary.

Mam wrazenie, ze to jest moje hasło na 2009. Ten werset + jego streszczenie, zawarte w słowie ODGRUZOWYWANIE. Odgruzowanie mojego zycia z wszystkich rupieci, klamotów i zbędnego balastu pozostałego z dawnych czasów, które dawno juz wyparowały, z materiałów "narzutowych" przyniesionych przez czysto ludzkie oczekiwania, albo z rozpędu i siły bezwładności "ciała" zanurzonego w tym świecie.
*
Wiem, ze proces ten zaczął się juz 2 lata temu, zintensyfikował po wakacjach, ale teraz to zar płonie we mnie jak jeszcze nigdy wcześniej, bezkompromisowej, pozbawionej wszelkich skrupułów determinacjicji, zeby nie marnować czasu na rzeczy, które nie są cenne w oczach Bozych i nie znajdują się w Jego planie dla mnie. Aby kazda chwila była z Nim i dla Niego.
*
Oczywiście oznacza to tez odgruzowanie myślenia z wszystkich martwych religijnych pomysłów na temat tego co jest drogocenne w oczach Bozych. A to - znowu - wymaga poświęcenia uwagi i czasu Jemu i tylko Jemu.
*
Kończę więc i idę to właśnie czynić. Pozdrawiam was serdecznie. Głodna Jego przestrzeni, Jego porządków, Jego panowania, M