sobota, 31 lipca 2010

W kierunku przeznaczenia

Kochani, a więc już minęła połowa wakacji letnich. Wróciłam jakiś czas temu z Ustronia, gdzie byłam na pierwszej, tygodniowej sesji Kursu Podstawowego Instytutu Poradnictwa Chrześcijańskiego (prowadzonego przez Alinkę i Henryka Wiejów). Był to naprawdę wspaniały czas. Cudownie jest wrócić do szkoły :), uczyć się nowych rzeczy, spędzać czas z ludźmi pełnymi pasji do Boga i Jego serca dla innych. Nic nie było jednak wspanialsze niż to, że czułam jak słodko ciąży nade mną mocne poczucie Bożego przeznaczenia.
*
Pewnie już o tym pisałam, ale absolutnie najgorszy czas w moim życiu był wtedy, kiedy pomimo tego, że robiłam bardzo wiele budzących podziw a nieraz i zazdrość rzeczy w służbie Bożej, miałam głębokie poczucie, że nie robię tego, co Bóg naprawdę ode mnie chce - bądź też robię coś, czego Bóg ode mnie nie chce. Co gorsze, z powodu intensywności zaangażowania, nie miałam przestrzeni potrzebnej mi do tego, aby zatrzymać się i usłyszeć od Pana co jest nie tak. W końcu cała moja pasja umarła a jedynym marzeniem po przebudzeniu rano było to, żeby już był wieczór i abym mogła znów pójść spać.
*
W podobny sposób poczucie, że jest się w miejscu, do którego się zostało stworzonym należy na pewno do absolutnej czołówki najwspanialszych przeżyć w życiu. Nie trzeba nawet być już w miejscu docelowym, nie trzeba nawet znać dokładnej nazwy docelowej stacji. Bo ja jeszcze jej nie znam. Coś mi się widzi. Coś mi się marzy. Coś mi się jawi. Nie widzę jednak jasnych konturów, ani nie mam pewności co do konkretów. Już sam jednak fakt, że wiem, iż na pewno jestem na właściwej ścieżce, że jestem na "szkoleniu", na które wysłał mnie sam Pan i On wie jaką ma dla mnie przygotowaną pracę... Piękne!!!!
*
Dwie z uczestniczek warsztatów pracują jako doradcy zawodowi, szczególnie z osobami bezrobotnymi. W ramach rozmów i dzielenia się wspomniały o teście, który pomaga rozpoznać w jakiej grupie zawodowej dana osoba czułaby się najlepiej - do jakiego typu zajęcia jest predysponowana, do czego została stworzona. Po powrocie zarówno ja, jak i moja rodzina zrobiliśmy internetową wersję tego testu. Nieco szokującym, ale i radosnym przeżyciem było odkrycie, że w wynikach wymienione były dokładnie te zajęcia, które robiliśmy, robimy i o których marzymy, aby je robić. To piękne uczucie wiedzieć, że się robi to, do czego zostaliśmy przeznaczeni. Tyle osób wybiera zawód ze względu na pragnienia rodziców, względy finansowe czy brak innych możliwości, bez poniesienia dodatkowych kosztów (przeprowadzki, szkolenia). Nigdy nie jest za późno, aby zmienić tę sytuację - a naprawdę warto, jeśli chce się naprawdę żyć. Jedna z osób ze szkolenia dawała świadectwo o tym, jak rozpoczęła szkolenie w kierunku całkiem nowego - nareszcie właściwego - rodzaju pracy w wieku 43 lat. Teraz jest spełniona zawodowo i w pokoju ze sobą. Nawet w wieku 40, 50 czy 60 lat, dopóki człowiek żyje, warto wrócić na właściwą ścieżkę. Lepiej choć jeden rok żyć naprawdę niż nie żyć tak naprawdę wcale.
*
Bóg przeznaczył nas jednak nie tylko do określonego typu zawodu. Można pracować lub usługiwać zgodnie ze swoim obdarowaniem, ale wciąż nie być w woli Bożej, jako że On przeznaczył dla nas z góry konkretne wspaniałe dzieła, po to, abyśmy właśnie my je wykonali (Ef 2,10). Nikt inny tak naprawdę nie może powiedzieć nam jakie to rzeczy. Tylko Bóg może potwierdzić to w naszych sercach, a On robi to w taki sposób, że nasze serce naprawdę wie. Mocno wierzę, że Bóg poprowadzi nas do bardzo konkretnych miejsc, osób i dzieł, ze względu na swoją dobroć i wierność. Ze względu na to, że obiecał On, że jeśli ktoś będzie prosił Go o mądrość, to ją otrzyma (Jk 1,5). Ze względu na to, że obiecał On, że jeśli ktoś się Go boi, takiemu wskaże jaką drogę wybrać (Ps 25,12).
*
Modlę się tymi słowami codziennie. Za siebie, za Patkę, za społeczność, w której jestem. Teraz modlę się nimi też za każdego z was. Dziś na modlitwie Pan poprowadził mnie również do modlitwy za nas wszystkich jeszcze jednym Słowem, które ma moc obudzić nas z letargu, z bezmyślnego kieraciku, z życia w cichej rezygnacji i rozpaczy gdzieś z dala od tego, co Bóg ma dla nas najlepszego. Nikt z nas nie musi żyć w takim miejscu. Warto powstać, zawalczyć w Duchu i zgodzić się z Bożym wspaniałym marzeniem dla naszego życia. Oby Pan dał nam do tego siłę. Dlatego modlę się w swoim imieniu, w imieniu każdej osoby bliskiej mojemu sercu, jak i w imieniu tych, których nie znam, ale których Pan zna doskonale i ukochał do końca: "Stwórz, o Boże we mnie serce czyste i odnów w mojej piersi ducha niezwyciężonego! Przywróć mi radość z Twojego zbawienia i wzmocnij mnie duchem ochoczym!" (Ps 51,12.14). Niech tak się stanie!

poniedziałek, 5 lipca 2010

O wybieraniu

To bardzo ciekawe, że właśnie w dniu naszych Wyborów, rano, Pan Bóg poruszył mnie niezwykle mocno Słowem na temat wybierania, acz całkowicie innego rodzaju - wybierania o wiele bardziej osobistego, niepozornego, bez pompy, plakatów i wieców, ale za to o wiele bardziej brzemiennego w skutki niż większość innych wyborów, nawet tych prezydenckich.
*

5Mo (Pwt) 30, 15-20
Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście.
Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon obcym bogom, służąc im - oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu.
Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi.
*
Kwestia wyboru człowieka jest w samym centrum przesłania Biblii. Bóg mówi, że to od naszego wyboru zależy jakość życia, które prowadzimy. W nas na tę myśl wszystko się buntuje, zwłaszcza kiedy ta wypowiedź adresowana jest bezpośrednio do nagich faktów naszej codzienności. Może dlatego, że bardzo przywykliśmy zwalać winę za nasze bolączki - na rodziców, przyjaciół, rząd, kryzys gospodarczy, Boga. Bo ojciec był alkoholikiem. Bo urodziłem się z taką chorobą. Bo jestem sama. Bo szef w pracy. Bo ONI. Bo ktoś mnie tak zaprogramował i to silniejsze ode mnie.
*
Tymczasem Słowo, które mówi Bóg jest tak samo aktualne dla każdej osoby na świecie: Wybieraj. Nie mówi: teraz jesteś zmęczony, poturbowany, osłabiony, odpoczniesz trochę i potem wybierzesz. Nie, bo jeśli nie wybierzesz teraz, nie będziesz w stanie znaleźć wypoczynku i ukojenia, którego oczekujesz.
*
Wiem, że mamy różne urazy związane z frakcjami chrześcijańskimi, które próbują nam udowodnić, że jeśli spotyka nas w życiu jakiekolwiek cierpienie, jeśli nie jesteśmy uzdrowieni, szczęśliwi i bogaci, to nasza wina, wybór i brak wiary. Rozumiem te urazy, ale nie możemy wylewać dziecka z kąpielą. Ja sama przez jakiś czas zieleniałam z obrzydzenia na słowo wiara, dopóki nie odkryłam w Biblii, że pomimo takich czy innych nadużyć w kościele, i tak wciąż bez wiary nie można podobać się Bogu.
*
W podobny sposób musimy pogodzić się z tym, że Bóg stawia każdego z nas w jakimś bardzo podstawowym miejscu wyboru. Zwykle nie są to te wybory, do których zachęcają nas chrześcijańscy herosi. Cokolwiek byśmy nie robili, istnieje ogromna ilość rzeczy, których nie wybraliśmy i które po prostu nam się zdarzyły. Istnieje dużo sytuacji, w których pomimo tego, że dokonujemy wszystkich właściwych wyborów, Bóg nie działa według obmyślonego przez nas samych scenariusza. Nie jesteśmy uzdrowieni. Nasz przyjaciel umiera. W nieskończoność przedłuża się czas, kiedy szukamy pracy, współmałżonka czy staramy się o dziecko. To, że tak jest, to nie musi być wcale twój wybór ani twoja wina.
*
Nie zmienia to faktu, że w Biblii czarno na białym napisane jest, że Bóg przychodzi do ciebie i mówi: Wybieraj! Wybieraj życie albo śmierć, błogosławieństwo albo przekleństwo, dobro albo zło. Zadziwia mnie to, jak wiele osób stając wobec tego wyboru waha się. Albo co gorsze - bez wahania wybiera śmierć. To nie są ludzie, którzy kochają czynić źle, handlarze narkotyków ani seryjni mordercy . Niektórzy boją się mieć nadzieję. Inni chcą tylko zasnąć, albo jeszcze lepiej, rozpłynąć się w powietrzu i nic nie czuć, a życie kojarzy im się z odczuciem - i to bolesnym. Inni nie chcą przyjąć życia od Boga, węsząc w tym jakiś haczyk. Inni są zmęczeni i obawiają się, że życie oznacza ciężką harówkę. Dla jeszcze innych cierpienie stało się tożsamością. Niektórzy boją się, że wybierając życie, stracą zainteresowanie otoczenia i uprzywilejowaną pozycję. Być może niektórzy z was potrafiliby dopisać jeszcze kilka powodów - z doświadczenia własnego, albo swoich bliskich.
*
Tak więc ten podstawowy wybór, na którym wszystko inne jest budowane, możemy wyobrazić sobie jako sytuację, w której do bezsilnego człowieka przychodzi miłujący go ponad wszystko Bóg i kładzie przed nim dwie kartki. Pakiet "życie" i pakiet "śmierć" i mówi: Wybieraj! Wybieraj życie, abyś żył! My zaś możemy albo wybrać życie i patrzeć jak w tajemniczy sposób rozwija się w naszym życiu Boży plan. Możemy też wybrać ten drugi pakiet. I płakać. I narzekać. I umierać.
*
Jeśli wybierzemy życie - a raczej jeśli będziemy wciąż na nowo konsekwentnie wybierać życie, nie znaczy to, że wszystko zmieni się z dnia na dzień. Ale będzie się zmieniać. Nie zawsze będzie łatwo, ale Bóg będzie nas umacniał i dawał mądrość. Będziemy przemieniani z chwałę w chwałę. Bóg będzie każdą okoliczność wykorzystywał dla naszego dobra. Dojdziemy do celu i siedząc z razem z Jezusem, będziemy z radością patrzeć na owoc naszego życia po tej stronie wieczności.
*
Ja nie jestem herosem ani siłaczem. Nie chcę was namawiać dziś do składania trudnych do spełnienia ślubów. Nie proszę was, abyście znaleźli w sobie siłę, by się sami ogarnąć i coś zrobić ze swoim życiem. Proszę, szczególnie tych, którym jest najciężej. Popatrzcie na dwie kartki, które położył przed wami Bóg. Bóg, który was zna, który rozumie, który zna wyjście. Który oddał za was życie, a teraz prosi abyście to życie wybrali. Proszę was, tak jak Bóg. Wybierzcie życie, abyście żyli.
*
Możecie nawet położyć przed sobą dwie prawdziwe kartki, na których napiszecie "Życie" i "Śmierć". Przeczytajcie fragment, który cytowałam wcześniej. I wybierzcie. Wybierzcie na serio. Nie wiem co będzie dalej. Jakie skutki pociągnie za sobą ten wybór dla waszego życia, ale wiem, że będzie prowadził we właściwym kierunku. Wybierajcie. Wybierajcie wciąż na nowo, tak często jak potrzeba. Nie tylko Prezydenta. Nie tylko kierunek studiów. Nie tylko męża albo żonę. Wybierajcie życie.