środa, 11 lipca 2007

Wielki Come Back!

Cześć kochani! Zgłaszam, że wróciłam cała i zdrowa, oszołomiona tym jak wiele rzeczy naraz można nie musieć robić. Wyleniuchowałam się bardzo i zdawało mi się, że nic się nie działo, ale jak wróciłam odkryłam, że Bóg wiele rzeczy układał w moich sercu cichcem. Tak więc o wiele więcej na temat mojego miejsca, pozycji i przeznaczenia wydaje się teraz jasne niż przed wyjazdem! Zadziwiające! I to bez żadnego spinania się.

Ważnym wydarzeniem był chrzest. Chrzciło się całkiem sporo osób od kajtusiów takich ośmio chyba letnich aż po całkiem dorosłe osoby. Było to wydarzenie doniosłe i piękne. Dzień był coprawda zimny i pochmurny, ale jak staliśmy nad jeziorem i modliliśmy się, Edek niejaki zaczął ogłaszać nad przystępującymi do chrztu światło Chrystusa i ogień Ducha - wówczas niebo się przejaśniło - wcale nie całe, tylko ten kawałeczek nad nami - zalało nas punktowo światło słoneczne. Bóg nie mógł do nas jaśniej :) przemówić. Czasem musi być pochmurno, żeby światło znów nabrało dla nas znaczenia. Wierzę, że Bóg naprawdę uśmiecha się nad każdą z tych osób i nad nami. Oto czas łaski!

Jedną z osób chrzczonych był mój nowy znajomy z Afryki. Choć trudno w to uwierzyć znowu spotkałam kogoś z tego egzotycznego kontynentu i to gdzieś w polskiej głuszy. Malcolm jest uchodźcą. Wiele przeszedł i bardzo leży mi na sercu jego los. Jego status w Polsce ciągle się waży, a w przypadku odesłania go do jego kraju, jego życie może być w poważnym niebezpieczeństwie, łagodnie mówiąc. Jeśli mielibyście takie tknięcie, zgódzcie się ze mną w modlitwie o Bożą ochronę i umocnienie Bożego prowadzenia dla jego życia.

W tej chwili jakoś przedziwnie rzuciłam się w wir różnych wydarzeń, spotkań, formalności, lekcji, pomysłów. Od długiego weekendu majowego mam wrażenie, że zaczęłam całkiem nową fazę życia. Choć niby nie tak wiele się zmieniło, ale ja mam wrażenie, że ciągle robię całkiem nowe rzeczy. Chodzę do Andrzeja N na nabożeństwa niedzielne, spotykam się z ludźmi, i to nieraz z takimi, których nie spodziewałam się kiedykolwiek zobaczyć, tyle nowych przyjaciół, zainteresowań - jak choćby ten blog. Aha i jeszcze jedno: mam odwagę marzyć. Pan powiedział mi niedawno, że mam zacząć marzyć o przyszłości. Na początku wcale nie umiałam, ale teraz mi się "włącza"!!!! A ty - marzysz? Jeśli chcesz się podzielić daj znać.

I to by było narazie tyle. Pozdrawiam serdecznie!!! Może następnym razem napiszę coś o moich marzeniach... a może jeszcze powinnam z tym poczekać. Zobaczymy.



A póki co: tańczę tańczę tańczę. Czego i wam życzę. Do zo.

6 komentarze:

Unknown pisze...

Pozdrawiam Magdę 04 na jej blogu.

Tomik :)

pani biolog pisze...

ten blog mi wygląda na studnię entuzjazmu. dobrze będzie zajrzeć tu czasem. :) pozdrawiam
Ania K.
www.ichtios.blog.pl

koti pisze...

No właśnie, też miałam marzyć i zapomniałam! Może już czas. Tylko, że między marzeniem a realizacją jest jeszcze potrzeba zmiany. Gdzie jest elektrownia, która zasili przeprowadzenie zmiany? Tu się wystraszam.

MadziaMadzia pisze...

Pan daje moc!

MadziaMadzia pisze...

a co do tego "przestraszam sie" to czytalam niedawno, ze odwaga nie polega na tym, zeby sie nie bac, ale zeby pomimo leku robic to co zrobic nalezy. "do it afraid" mowi jedna z moich ulubionych autorek

johnmaek pisze...

Czy chciałbyś dołączyć do bractwa iluminatów, aby stać się bogatym i sławnym oraz zarabiać 1 milion dolarów jako nowy członek i 500000 zł miesięcznie? jeśli tak, wyślij wiadomość do naszego czcigodnego Wielkiego Mistrza (Lorda Christophera) przez WhatsApp pod numerem +2348054779589 w celu inicjacji online.
Każdy dzwoni, ale niewielu lub skontaktuj się z e-mailem! Johnmark4074@gmail.com