Kochani, a więc już minęła połowa wakacji letnich. Wróciłam jakiś czas temu z Ustronia, gdzie byłam na pierwszej, tygodniowej sesji Kursu Podstawowego Instytutu Poradnictwa Chrześcijańskiego (prowadzonego przez Alinkę i Henryka Wiejów). Był to naprawdę wspaniały czas. Cudownie jest wrócić do szkoły :), uczyć się nowych rzeczy, spędzać czas z ludźmi pełnymi pasji do Boga i Jego serca dla innych. Nic nie było jednak wspanialsze niż to, że czułam jak słodko ciąży nade mną mocne poczucie Bożego przeznaczenia.
*
Pewnie już o tym pisałam, ale absolutnie najgorszy czas w moim życiu był wtedy, kiedy pomimo tego, że robiłam bardzo wiele budzących podziw a nieraz i zazdrość rzeczy w służbie Bożej, miałam głębokie poczucie, że nie robię tego, co Bóg naprawdę ode mnie chce - bądź też robię coś, czego Bóg ode mnie nie chce. Co gorsze, z powodu intensywności zaangażowania, nie miałam przestrzeni potrzebnej mi do tego, aby zatrzymać się i usłyszeć od Pana co jest nie tak. W końcu cała moja pasja umarła a jedynym marzeniem po przebudzeniu rano było to, żeby już był wieczór i abym mogła znów pójść spać.
*
W podobny sposób poczucie, że jest się w miejscu, do którego się zostało stworzonym należy na pewno do absolutnej czołówki najwspanialszych przeżyć w życiu. Nie trzeba nawet być już w miejscu docelowym, nie trzeba nawet znać dokładnej nazwy docelowej stacji. Bo ja jeszcze jej nie znam. Coś mi się widzi. Coś mi się marzy. Coś mi się jawi. Nie widzę jednak jasnych konturów, ani nie mam pewności co do konkretów. Już sam jednak fakt, że wiem, iż na pewno jestem na właściwej ścieżce, że jestem na "szkoleniu", na które wysłał mnie sam Pan i On wie jaką ma dla mnie przygotowaną pracę... Piękne!!!!
*
Dwie z uczestniczek warsztatów pracują jako doradcy zawodowi, szczególnie z osobami bezrobotnymi. W ramach rozmów i dzielenia się wspomniały o teście, który pomaga rozpoznać w jakiej grupie zawodowej dana osoba czułaby się najlepiej - do jakiego typu zajęcia jest predysponowana, do czego została stworzona. Po powrocie zarówno ja, jak i moja rodzina zrobiliśmy internetową wersję tego testu. Nieco szokującym, ale i radosnym przeżyciem było odkrycie, że w wynikach wymienione były dokładnie te zajęcia, które robiliśmy, robimy i o których marzymy, aby je robić. To piękne uczucie wiedzieć, że się robi to, do czego zostaliśmy przeznaczeni. Tyle osób wybiera zawód ze względu na pragnienia rodziców, względy finansowe czy brak innych możliwości, bez poniesienia dodatkowych kosztów (przeprowadzki, szkolenia). Nigdy nie jest za późno, aby zmienić tę sytuację - a naprawdę warto, jeśli chce się naprawdę żyć. Jedna z osób ze szkolenia dawała świadectwo o tym, jak rozpoczęła szkolenie w kierunku całkiem nowego - nareszcie właściwego - rodzaju pracy w wieku 43 lat. Teraz jest spełniona zawodowo i w pokoju ze sobą. Nawet w wieku 40, 50 czy 60 lat, dopóki człowiek żyje, warto wrócić na właściwą ścieżkę. Lepiej choć jeden rok żyć naprawdę niż nie żyć tak naprawdę wcale.
*
Bóg przeznaczył nas jednak nie tylko do określonego typu zawodu. Można pracować lub usługiwać zgodnie ze swoim obdarowaniem, ale wciąż nie być w woli Bożej, jako że On przeznaczył dla nas z góry konkretne wspaniałe dzieła, po to, abyśmy właśnie my je wykonali (Ef 2,10). Nikt inny tak naprawdę nie może powiedzieć nam jakie to rzeczy. Tylko Bóg może potwierdzić to w naszych sercach, a On robi to w taki sposób, że nasze serce naprawdę wie. Mocno wierzę, że Bóg poprowadzi nas do bardzo konkretnych miejsc, osób i dzieł, ze względu na swoją dobroć i wierność. Ze względu na to, że obiecał On, że jeśli ktoś będzie prosił Go o mądrość, to ją otrzyma (Jk 1,5). Ze względu na to, że obiecał On, że jeśli ktoś się Go boi, takiemu wskaże jaką drogę wybrać (Ps 25,12).
*
Modlę się tymi słowami codziennie. Za siebie, za Patkę, za społeczność, w której jestem. Teraz modlę się nimi też za każdego z was. Dziś na modlitwie Pan poprowadził mnie również do modlitwy za nas wszystkich jeszcze jednym Słowem, które ma moc obudzić nas z letargu, z bezmyślnego kieraciku, z życia w cichej rezygnacji i rozpaczy gdzieś z dala od tego, co Bóg ma dla nas najlepszego. Nikt z nas nie musi żyć w takim miejscu. Warto powstać, zawalczyć w Duchu i zgodzić się z Bożym wspaniałym marzeniem dla naszego życia. Oby Pan dał nam do tego siłę. Dlatego modlę się w swoim imieniu, w imieniu każdej osoby bliskiej mojemu sercu, jak i w imieniu tych, których nie znam, ale których Pan zna doskonale i ukochał do końca: "Stwórz, o Boże we mnie serce czyste i odnów w mojej piersi ducha niezwyciężonego! Przywróć mi radość z Twojego zbawienia i wzmocnij mnie duchem ochoczym!" (Ps 51,12.14). Niech tak się stanie!
Konferencja dla małżeństw
1 tydzień temu
0 komentarze:
Prześlij komentarz