Hej hej kochani. Jestem właśnie w trakcie bardzo pełnego, acz uroczego tygodnia pomiędzy Kaliszami, słów więc tylko kilka. Właśnie w ten weekend byłam na niesamowitej konferencji "Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił" - niewątpliwie zmieniąjącej życie jednostek i niezwykle ważnej dla duchowej rzeczywistości całego narodu, w poniedziałek juz zaś najbliższy wracam do najstarszego miasta w Polsce na cały tydzień uwielbienia 24 na dobę w czasie Święta Namiotów. Uczestniczą w tym wydarzeniu grupy uwielbienia z różnych narodów Europy a mi przypadł w udziale zaszczyt i radość bycia opiekunem jednej z grup - co to dokładnie znaczy... zobaczymy :)
*
O konferencji, która minęła mogłabym pisać bardzo długo i bardzo polecam zakup nagrań, ale na tę chwilę napisać chciałam pokrótce tylko o jednej z wielu rzeczy, które dotknęły mnie osobiście. Otóz jeszcze dość mocno na początku konferencji pewne osobiste proroctwo sprowokowało mnie do bardziej intymnej rozmowy z Tatą i w jej wyniku bardzo wyraźnie otrzymałam przekonanie, żeby ogłaszać życie nad różnymi nadziejami i oczekiwaniami, które we mnie umarły. Nawet nie chodziło o jedną konkretną sprawę, ale pokrywało to całe spektrum nadziei i oczekiwań w dziedzinie osobistej, w dziedzinie darów, służby i ogólnie przeznaczenia. Najpierw w ogóle zobaczyłam, ze są rzeczy, które Bóg stworzył po to by żyły we mnie i by składały się na obfitość Jego życia we mnie, a które ja już pogrzebałam, zapomniałam i nie dawałam sobie w tych dziedzinach najmniejszych szans. Jak już dostrzegłam, to się spłakałam, tak jakbym przeżywała "zaległą" żałobę, potem jednak, kiedy ogłaszałam Boże życie w tych dziedzinach, pojawił się we mnie rosnący powoli płomyk nadziei i oczekiwania, że może jednak jest więcej w Bogu dla mnie niż przywykłam myśleć.
*
Tuż po tej modlitwie było nauczanie w którym jednym z kluczowych Słów był fragment z Izajasza 64,1-4. A w tym fragmencie oczywiście było właśnie o oczekiwaniach, szczególnie w wersecie 4: "Czego od wieków nie słyszano, czego ucho nie słyszało i oko nie widziało oprócz ciebie, Boga działającego dla tego, który go oczekuje". Uderzyło mnie to, ze ta obietnica jest dla tych, którzy oczekują Boga i Jego działania i że to czy pozwolimy nieprzyjacielowi zabrać nam nasze oczekiwania czy nie jest kluczowe dla naszego przeznaczenia i dla tego, ile Bóg zrobi w naszym życiu. Zrozumiałam, że nie był to taki kosmetyczny zabieg uleczenia emocjonalnego, ale istotny element strategiczny w walce o to, czy wypełnię wolę Bożą dla mojego życia.
*
Jeszcze później inna osoba nauczająca mówiła o Józefie, który miał wspaniałe powołanie od Boga, był ukochany przez swojego ojca, ale zazdrość braci próbowała go odrzeć z jednego i drugiego. Co prawda nie zabili go, ale uknuli spisek, który odsunął go daleko od ojca i błogosławieństwa jego domu. Kluczowym elementem spisku był zakrwawiony płaszcz Józefa - symbol jego namaszczenia, który stanowił fałszywy dowód jego śmierci. Prawda była jednak taka, że ojciec nigdy nie przestał kochać Józefa, a pomimo trudnego położenia, w którym był, wszędzie towarzyszyła mu Boża przychylność i w końcu osiągnął to, do czego był powołany. Bardzo często nasz nieprzyjaciel z zazdrości, wskazując na okoliczności i zdarzenia, przedstawia nam samym fałszywy dowód śmierci naszego powołania, przeznaczenia, daru. Prawda jest jednak taka, że dary Boże są nieodwołalne i nic nie jest w stanie odłączyć nas od Jego miłości.
*
W poniedziałek po powrocie odwiedził nas pewien pastor, który jest dla nas waznym autorytetem i to, co mówił on o naszym powołaniu, choć wydawało się kosmiczne, nie było niczym - jak ze zdziwieniem oraz dozą nieśmiałości musiałam przyznać - czego bym juz wcześniej, w mniej lub bardziej zamierzchłej przeszłości, nie słyszała ogłaszanego nade mną i moimi bliskimi. W kontekście tego, co było na konferencji, zaczynam mieć coraz odważniejsze oczekiwania, co do tego, że Bóg będzie wskrzeszał lub powoływał do życia rzeczy, które do niedawna mi się nie śniły i o których już dawno nie myślałam. I jakie to ekscytujące! A zarazem przerażające. Po prostu awesome.
*
Wierzę, że jest to prawdą na ten czas nie tylko dla mnie. Nie tylko wobec mnie Pan ma niezwykłe plany. Nie tylko w moim życiu Bóg chce się objawiać jako Bóg bliski a jednocześnie potężny, Bóg nadprzyrodzony, Bóg cudów. Nie tylko moje nadzieje i oczekiwania umarły, lub co najmniej przymierały. Nie tylko w moim życiu chce je Pan teraz wskrzeszać. Nie, nie oglądaj się! To właśnie chodzi o ciebie! Jeśli coś się w Tobie poruszyło na te słowa, jeśli pojawił się choć cień nadziei, że może to faktycznie mowa o tobie, nawet jeśli pogrzebałeś swoje nadzieje tak głęboko i tak dawno, że w tej chwili nie pamiętasz juz nawet jak dokładnie ma na imię nieboszczyk, ale wiesz ze on tam jest i zaczyna budzić się do zycia, to tak jak ja ogłaszaj nad nim zycie. Ogłaszaj Boze zycie nad nadziejami i oczekiwaniami, które złozył w Tobie Pan. On z nich nie zrezygnował i nic nie jest jeszcze stracone. Wejdź w to, co ma dla Ciebie wszechmocny Bóg, twój Tata.
*
Jer 29,11-14
Albowiem ja wiem, jakie myśli mam o was - mówi Pan - myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją. Gdy będziecie mnie wzywać i zanosić do mnie modły, wysłucham was. A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem, objawię się wam - mówi Pan - odmienię wasz los i zgromadzę was ze wszystkich narodów i ze wszystkich miejsc, do których was rozproszyłem - mówi Pan - i sprowadzę was z powrotem do miejsca, skąd skazałem was na wygnanie.