czwartek, 30 kwietnia 2009

Przestrzeń Błogosławieństwa i okolice

Cześć wam wszystkim :) Dziś pozwolę sobie napisać nieco bardziej faktograficznie. Kwiecień się kończy ;), a ja dalej przechodzę ciekawe czasy. Piec to jeszcze, czy już poza piecem, sama nie wiem. Ale dzieje się, dzieje, co do tego nie ma wątpliwości. Przeżywam tyleż burzliwych walk co rozbrajających błogosławieństw, ale w każdej walce doświadczam tak wiele Bożej łaski, że nie wiem, czy to można jeszcze nazywac w ogóle zmaganiem. Chyba troszeczkę jeszcze owszem. Jedno tylko jest pewne: moje zycie jest pod Bozą kontrolą, a nie moją własną. Odkrywanie tego faktu wciąz na nowo i głębiej przeraza mnie i zachwyca.

*
Z błogosławieństw mogę wymienić na pewno to, ze:
>
Kupiłam już na 1 września bilet w moją pierwszą w życiu podróż do Izraela (co to będzie!)
>
Mieliśmy wspaniały pokaz filmowy w ramach naszych Ciekawych Inicjatyw Sąsiedzkich. Film "Boska Interwencja". Bóg był tak blisko i wiele dobrych ziaren zostało zasianych dla Królestwa!!!
>
Dostałam od Pana niesamowicie cudowny dar w formie Królika. Królik to osoba. Co więcej jest to bardzo cenna w Bożych oczach osoba, na której ręka Boża spoczywa i która odnajduje właśnie drogę z ciemności do objęć Ojca. Królik jest dla mnie niebywałym błogosławieństwem, a jeśli czyta to przypadkiem, to serdecznie pozdrawiam.
>
Mogłam świętować urodziny mojego braciszka i rocznicę ślubu jegoż i Asieńki.
>
Uczestniczyłam w niesamowitych Warsztatach Proroczych, których - co więcej - będzie więcej. Niesamowicie się cieszyłam, ze byłam tam z ludźmi z naszego kościoła i wszyscy byli zachęceni i umocnieni i pełni Bozego męstwa i zapału, zeby to czego się nauczyliśmy stosować zyciu. Co tez zrobiliśmy następnego dnia. Czego beneficjentem (a raczej beneficjentką) był zresztą znany wam już Królik.
>
Skończyłam tłumaczyć bardzo fajną książkę "Moc modlitwy rodzica" i zaczęłam nową książkę, nie dość, że wspaniałą to jeszcze będącą szczególnym wyzwaniem, bo tłumaczę ją z polskiego na angielski. Wspaniałe to dzieło napisała znana wam być moze Alinka Wieja, a tytuł "Siedem Słupów Mądrości - czyli jak zyć w Przestrzeni Błogosławieństwa" - przy okazji gorąco polecam.
>
Doświadczałam codziennie tego, że Pan jest moim Pasterzem, Tatusiem, Przyjacielem, Obrońcą, Uzdrowicielem, Nauczycielem.
>
Nauczyłam się od Niego wiele, szczególnie na temat modlitwy, słuchania Jego głosu, na temat tego co jest a co nie jest celem mojego życia, na temat wyznawania grzechów i usuwania ich z drogi wzrastania w intymności z Bogiem i na temat pustyni, na którą Pan zawsze wyprowadzał każdego, którego chciał przygotować do nowego waznego zadania.
>
I wiele wiele więcej błogosławieństw, z których wiele ma imiona i nazwiska i są źrenicami Bozego oka.
*
Ajajaj a to tylko naprawdę powierzchowny telegraficzny skrót. Tyle tych błogosławieństw, ze jak tak zrobiłam krok w tył i popatrzyłam spokojnie, to aż dech zapiera.
*
Jak teraz wymieniłam błogosławieństwa, to stwierdzam, ze walki, choć spektakularne i tak są nieliczne, i nawet o tych nie ma co gadać, bo i tak w nich wszystkich Jezus już zdobył zwycięstwo.
*
A tymczasem Tata zabiera mnie w podróz na długi weekend do Gorzowa, gdzie przebywać będzie Dale Anderson (ten co kiedyś mówił w Kielcach o Czasach Ostatecznych, a wcześniej o Sercu Dawida). Wygląda nawet na to, ze moze pouczestniczę tym razem na spokojnie, bo w Gorzowie jest wspaniały tłumacz na miejscu. To dla mnie egzotyczna perspektywa być na konferencji i nie tłumaczyć. Tym razem tematem będzie Intymna Relacja z Bogiem, co w sumie moze znaczyć prawie wszystko - ale napewno będzie to to, o co naprawdę chodzi!!!
*
Jeszcze jednym z błogosławieństw które mnie spotkało to zblizający się wyjazd na konferencję z Johnem Paulem Jacksonem w Wiśle. Może niektórzy z was wiedzą, ze przez jakiś czas współpracowałam dość intensywnie z jego służbą na rózne sposoby i wiele się w moim zyciu przez to powydarzało dobrego, a ten wyjazd to pierwsza po ładnych paru latach okazja do spotkania. Jestem niezwykle przejęta, taką mieszanką ekscytacji i bojaźni.
*
Jakbyście chcieli być świadkami tego spotkania, to poniżej info ;) Oczywiście warto rozważyć przyjazd, ale bynajmniej nie z powodu mozliwości obserwowania moich ekscytacji. John Paul ma wspaniałe serce i niesamowite prorocze wejrzenie w Boży charakter i naturę, a na dodatek w rózne nadprzyrodzoności. Kocha Pana i ludzi i pragnie aby byli zmieniani przez prawdziwe poznanie tego jak wspaniały jest Pan i jak niesamowite Jego myśli o nas i Jego plany dla naszego zycia.


*
Hej, to ja juz powoli się zwijam, bo późno się robi, a mnie czeka jutro długa podróz. Zyczę wam wspaniałego długiego weekendu. Niech Pan otwiera wasze oczy na bogactwo błogosławieństwa, jakim Pan napełnia wasze zycie. Bo On nie ma wzgledu na osoby.
*
"Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, przez które darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość" (2 Piotra 1,3-4).
*
Pozdrawia was gorąco juz nieco śpiąca i nieskładna, ale wciąż jednak MadziaMadzia :)
*

piątek, 24 kwietnia 2009

Czekając na deszcz

*

Taki mam jakiś przedziwny czas teraz.

*

Z jednej strony bardzo po ludzku zajęty.

Z drugiej strony pełen Boga, Jego głosu i czasu z Nim.

*

Z jednej strony pełen zmagania i trudu.

Z drugiej strony pełen błogosławieństwa i bliskości Pana.

*

Z jednej strony coraz lepiej poznaję Pana.

Z drugiej strony coraz bardziej desperacko za Nim tęsknię.

*

Z jednej strony chciałabym coś napisać...

Z drugiej strony chyba jeszcze zaczekam.

*

Tymczasem posłuchajcie razem ze mną pieśni,

A jeszcze lepiej - zaśpiewajcie razem ze mną Panu

Az przyjdzie.

Tęsknię za Nim

Bardziej niz za czymkolwiek na świecie.

Tęsknie.

*

Pozdrawiam gorąco. Wrócę. M

piątek, 10 kwietnia 2009

W Nim mamy wszystko...

Hej, mam wrazenie, ze w zwiazku z Paschą piec mi cokolwiek zelżał... moze nawet ustępuje!!! A moze to poprostu kwestia półtora dnia wypoczynku i ciszy, które sprawiły, ze moje duchowe uszy zaczynają znowu być w stanie usłyszeć to, co mówi do mnie Pan. A mówi On słowa pokoju, radości i zwycięstwa.
*
Dostałam na ten wspaniały czas niesamowite Słowo od Pana, którym się podzieliłam zresztą z większością moich kochanych znajomych w ramach życzeń świątecznych. Pochodzi ono z 2 P 1,3-4:

*
"Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, przez które darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość".
*
To niesamowite, że Boza moc obdarowała nas wszystkim - a to znaczy naprawdę wszystkim! - czego nam potrzeba do zycia i pobozności. Jeśli jesteś podobny do mnie, to czasem się zastanawiasz - jeśli nie świadomie, to przynajmniej podskórnie - czy masz w sobie "to coś", co pozwoli ci wypełnić Boże przeznaczenie, uradować serce Ojca i cieszyć się nagrodą w niebie. Słowo Boże zapewnia nas, że tak! - że mamy w Panu wszystko, czego potrzebujemy, aby tak właśnie przeżyć swoje życie. Podkreślam tu: swoje życie.
*
Nie mamy wszystkiego, czego potrzeba, aby przezyć życie osoby, która w danej chwili nam imponuje, albo której udało się nas w jakimś stopniu przekonać, że stanowi jedyny możliwy do zaakceptowania format i standard życia w Bożym Królestwie.
*
Jak niesamowita jest w nas różnorodność!!! Jak przeróżne i cenne dary Boga dla każdego z nas. Jak bardzo Jego myślenie o niebiańskich strategiach dla naszego życia inne od naszego własnego myślenia. I to własnie na to życie - to, które jest w Jego zamyśle, otrzymaliśmy wszystko, czego nam potrzeba i każdą drogocenną obietnicę: Bożego prowadzenia, akcpetacji, tego, że Bóg weźmie nas w obronę, umocni naszego wewnętrznego człowieka, pokaże, którą ścieżkę wybrać i wiele wiele więcej.
*
Piec fajnie jak się kończy, ale wiecie, że w jakimś sensie fajnie też jak trwa. Jest coś niesamowicie wyzwalającego w tym, ze zaczynamy rozumieć, że "my" to nie to samo, co "nasze emocje" i pokładamy naszą głęboką, zdeterminowaną ufność w Bogu i w Jego Słowie - takim jak na przykład to powyzsze - bez względu na to jak się czujemy. I mamy świadomość, że emocje, których nasz nieprzyjaciel tak często używa, żeby nas tłamsić, nie działają już przeciwko nam. Nie musimy się juz bać.
*
Życzę wam w tym wspaniałym czasie Paschy naszego Pana, abyście prawdziwie odpoczęli od szarpaniny emocji i od zamartwiania się, czy aby macie wszystko czego potrzeba, aby przeżyć po Bożemu to życie. Modle się abyście znaleźli wytchnienie w poznaniu konkretnych obietnic, jakie Bóg ma wobec was i głębokiej i zdeterminowanej ufności pokładanej w Jego wierności tym obietnicom i Jego miłości wobec was.
*
Niech wasz duch, dusza i ciało doświadczą Bożego shalom - czyli pokoju, głębokiej radości, uciszenia, szczęśliwości, poczucia bezpieczeństwa, dobrobytu i wszystkich najlepszych rzeczy jakich przygotował dla was Pan - tych, których oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, większych niż wszystko, czego oczekujemy i o co prosimy.
*
A więc Shalom, kochani. Shalom na czas świąteczny. Shalom na każdy wasz dzień.
Pozdrawiam, M

wtorek, 7 kwietnia 2009

Teraz słucham :)

sobota, 4 kwietnia 2009

Nie spali cię ogień :)

Hej hej! Trochę mi głupio, ze na tak długo was porzuciłam. Wynika to mianowicie stąd, ze dwa tygodnie temu, z piątku na sobotę miałam sen, w którym przewijał się wciąz wątek Księgi Daniela, rozdział 3. Rano zajrzałam do Biblii, mając nadzieję znaleźć tam jakiś budujący fragment na temat sprawiedliwych co jasnieją na wieki jak gwiazdy na niebie, albo coś takiego. Niestety, rozdział trzeci, jak się okazuje, zawiera opowieść o piecu ognistym. Jak tylko to zobaczyłam, wiedziałam, ze Pan chce mi coś powiedzieć. To, co Pan chciał mi powiedzieć ucieszyło bardzo mojego ducha, natomiast moja dusza i ciało zareagowały wręcz przeciwnie. Na szczęście rozdział zawiera całą historię, łącznie z happy endem. Na ten fakt zareagowałam z radością w całkowitej wewnętrznej jedności ducha, duszy i ciała.

*
No i rzeczywiście, tak jak Pan przez Daniela zapowiedział, tak też się dzieje od tamtej soboty począwszy. W piecu zaś trudno skupić myśli a i klawiatura się szybko topi, stąd krótka przerwa w blogowaniu. Dobra wiadomość jest taka, że i pośród pieca Pan jest ze mną, daje mi pociechę i wytchnienie, a co najważniejsze już niedługo mnie z tego pieca wyprowadzi. Co więcej wyprowadzi mnie w stanie nietkniętym, ale za to bez więzów, z którymi do pieca wlazałam!!! A to jest naprawdę fajna perspektywa.
*
Pozdrawiam was gorąco (hi hi) i przesyłam uściski z okazji nadejścia wiosny, miesiąca kwietnia :)))), zbliżającej się Paschy :) Będę w kontakcie!!! M