środa, 12 maja 2010

Przycupnęłam

Cześć kochani! Dawno mnie tu nie było i tak w sumie dziś też przyszłam tylko po to, żeby się trochę wytłumaczyć z milczenia. Otóż nie umarłam, nie przestałam patrzeć z nadzieją i wiarą na świat i nie odcięli mi internetu. Milczę... bo tak jakoś mi dusza przycupnęła i bardziej czeka niż tworzy i działa.
*
Na początku ostatniego miesiąca w dużej części czułam się jakby mnie ktoś włożył przez pomyłkę do pralki. Wydarzenia narodowe i prywatne sprawiły, że świat mi wirował. Nawet nie tak bardzo bolało, co wszystko wciąż i wciąż stawało do góry nogami, a kiedy już wylądowałam to musiałam zatrzymać się nisko przy ziemi, żeby odzyskać równowagę, no i tak już mi chwilowo zostało.
*
Pan Bóg przykrył mnie ręką a ja dałam się przykryć. Napełniam się pokojem i zgodą na to, że mogę nie wiedzieć i nie zawsze być hej do przodu. Odpoczywam i czekam, nasłuchuję. Trochę jakbym nasiąkała promieniami słońca, tylko zamiast ciepła i blasku wchłaniam uciszenie i mądrość - tak mi się wydaje.
*
Nie czuję się przez to mądra, nabieram za to coraz głębszego przekonania i zaufania, że Boża mądrość zdoła nawet mnie przeprowadzić bezpiecznie i owocnie przez życie. Przyjdzie znów czas na działanie. Coś się lęgnie. Jakiś następny krok, jakieś dzieło. Tymczasem, żeby się wylęgło, potrzeba jeszcze chwili czasu, jeszcze odrobiny ciszy, jeszcze trochę upajania się Bogiem i oddawania Jemu kontroli.
*
Wrócę tu. Zawsze wracam. Takie są rozkazy :) Pozdrawiam was tymczasem serdecznie i słonecznie. Niech lęgnie się w was tej wiosny wszystko co Boże i piękne :) Uściski, M

0 komentarze: