Cześć kochani. Złamię troszeczkę to październikowe milczenie, acz tylko troszeczkę. W ciągu roku szkolnego jednak nieco trudniej pisać raz na tydzień niż w wakacje. Rok ruszył z kopyta - zarówno lekcje jak i inne zaangażowania: spotkania naszej grupki kabackiej, spotkania muzyków, wyjazdy. Byłam w zeszły weekend na konferencji w Kaliszu. Mowa była o Bogu jako o naszym Ojcu, który ma dla nas pasję, który nas kocha ponad wszystko, który nigdy nie wstydzi nazywać się naszym Bogiem, choćbyśmy nie wiem jak narozrabiali. Nigdy się nas nie wyrzeka. Chyba bardziej niż kiedykolwiek dotychczas dotarło do mnie to, że wolno mi popełniać pomyłki i że nie zmieni to miłości Boga do mnie. Że nie muszę być przerażona tym, że zrobię coś nie po Jego myśli. Oczywiście, pragnę robić to co po Jego myśli ale z miłości a nie ze strachu. I mogę odpoczywać w całkowitej pewności tego, że On mnie rozumie i nie potępia, kiedy błądzę. Powinnam to już była dawno załapać. Przecież rozrabiałam w swoim życiu jak pijany zając, a On zawsze sam mnie odbudowywał i nie pamiętał o przeszłości. Potrzebuje o tym wiedzieć coraz bardziej. To zmienia moje życie. Wolność od tłumaczenia się. Wolność do przyznawania się do tego kim jestem. Wolność od lęku przed odrzuceniem, niezrozumieniem, potępieniem. Piękna sprawa. Dostępna tylko w Bogu, który jest lepszy, wspanialszy niż kiedykolwiek będziemy w stanie pojąć.
niedziela, 21 października 2007
Październikowe milczenie
Autor: MadziaMadzia o 18:33 2 komentarze
sobota, 6 października 2007
Zaproszenie
Kochani, jak widzicie szykuje się kolejna impreza z cyklu sąsiedzkiego. Jak ktoś jest w okolicy zapraszamy serdecznie żeby przyjść i przyprowadzić znajomych. Jakbyście już wiedzieli że się wybieracie dajcie znać, to pomoże przy zakupach na poczęstunek.
Dzięki ogromne wszystkim, którzy się modlili i modlą za mnie i za sytuację z sąsiadem. Narazie w tej dziedzinie akcja się zatrzymała i od ostatniego wpisu nic się nie zmieniło. Ale tak poza tym to dalej mam wrażenie, że od połowy września wydarzenia weszły w fazę przyspieszenia turbo. Wiecie, albo poziom emocji przekroczył jakiś limit i musiałam po prostu wejść w stan pokoju ducha, bo inaczej bym eksplodowała, albo Pan pośród tych wszystkich burz i fajerwerków uczy mnie chodzić w Jego odpoczynku. Przez zeszły tydzień doświadczyłam więcej odpoczynku w Nim pomimo szaleństwa dookoła niż przez wiele lat - nawet w momentach kiedy pozornie nic się nie działo. Może trzeba mi było takiej bonanzy, żeby postawić mnie przed wyborem - albo wreszcie się tego nauczę, albo zginę. Tak więc uczę się dalej być Wojownikiem, uczę się dalej być Sługą. Uczę się czerpać poczucie wartości i bezpieczeństwa z tego co myśli o mnie mój Tata w niebie, a nie z tego co ludzie myślą albo jak mi w tej chwili wychodzą różne rzeczy. Uczę się, że nie mam w sobie sama mądrości, ale On jest mądry i dzieli się tą mądrością ze mną, kiedy tego potrzebuję a Jego mądrość i miłość są dla mnie ochroną, kiedy nie mam pojęcia gdzie jestem. że Bóg jest moim odpoczynkiem i schronieniem. Tylko w Nim moja dusza znajduje wytchnienie.
Całuję was wszystkich. Niech was Pan prowadzi na zielone pastwiska, gdzie znajdziecie orzeźwienie. Dajcie znać, kiedy tam będziecie! Magda
Autor: MadziaMadzia o 14:02 1 komentarze