niedziela, 21 października 2007

Październikowe milczenie

Cześć kochani. Złamię troszeczkę to październikowe milczenie, acz tylko troszeczkę. W ciągu roku szkolnego jednak nieco trudniej pisać raz na tydzień niż w wakacje. Rok ruszył z kopyta - zarówno lekcje jak i inne zaangażowania: spotkania naszej grupki kabackiej, spotkania muzyków, wyjazdy. Byłam w zeszły weekend na konferencji w Kaliszu. Mowa była o Bogu jako o naszym Ojcu, który ma dla nas pasję, który nas kocha ponad wszystko, który nigdy nie wstydzi nazywać się naszym Bogiem, choćbyśmy nie wiem jak narozrabiali. Nigdy się nas nie wyrzeka. Chyba bardziej niż kiedykolwiek dotychczas dotarło do mnie to, że wolno mi popełniać pomyłki i że nie zmieni to miłości Boga do mnie. Że nie muszę być przerażona tym, że zrobię coś nie po Jego myśli. Oczywiście, pragnę robić to co po Jego myśli ale z miłości a nie ze strachu. I mogę odpoczywać w całkowitej pewności tego, że On mnie rozumie i nie potępia, kiedy błądzę. Powinnam to już była dawno załapać. Przecież rozrabiałam w swoim życiu jak pijany zając, a On zawsze sam mnie odbudowywał i nie pamiętał o przeszłości. Potrzebuje o tym wiedzieć coraz bardziej. To zmienia moje życie. Wolność od tłumaczenia się. Wolność do przyznawania się do tego kim jestem. Wolność od lęku przed odrzuceniem, niezrozumieniem, potępieniem. Piękna sprawa. Dostępna tylko w Bogu, który jest lepszy, wspanialszy niż kiedykolwiek będziemy w stanie pojąć.

Dziękuję wszystkim za modlitwy w sprawach przeróżnych. Bóg tak niesamowicie wszystko ma w swojej opiece. Bywają sytuacje podbramkowe. Bywają chwile, ze Pan zwleka z ratunkiem do ostatniego momentu. Ale nie ma sytuacji, żeby Pan zostawił mnie samą sobie. Przeżywam teraz czas błogosławieństwa, bez względu na to czy mi danego dnia trudno czy lekko. Przeżywam czas błogosławieństwa, bo widzę, że zaczyna się manifestować w moim życiu odpowiedź na modlitwę, którą zanosiłam już wiele lat: modlitwę o pokój i pewność tego, że Pan się mną opiekuje. Jeszcze nie chodzę w pokoju cały czas, ale jest go coraz więcej. Odpoczywam. Sytuacje, które dawniej wprawiały mnie w panikę teraz nie robią na mnie żadnego wrażenia. Szukam, niedowierzam, przerzucam zakamarki serca i duszy, gdzie się zapodział mój strach. A jego nie ma. Bóg jest taki dobry. Jest Bogiem pokoju. Jest Bogiem radości. Jest Bogiem nieustannej nadziej i pociechy. Jest Bogiem, przed którym możemy wylać nasze serca. Który ma dla nas dobre plany. Który nas nie potępia. Nie mogę bez Niego żyć.

Całuję was mocno, kochani. Niech ta jesień was nie przytłacza. Niech wami nie rządzi. Nie pozwalajcie pochmurności dni kierować waszym życiem. Nie patrzcie na to co w dole, na ziemi, ale na to, co w górze, gdzie Chrystus zasiada po prawicy Ojca. I nie oskarża nas przed Nim. Ale wstawia się za nami. Niech oświetla was Jego blask. Blask tego, że On jest po waszej stronie. Wszechmocny, który jest Miłością.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

kocham cię Madziu :)

Anonimowy pisze...

bez strachu... oj tak :D Jesus...