niedziela, 25 listopada 2007

Czekam. Ufam. Rosnę.


Kochani, jestem w tak przedziwnym stanie, ze nawet nie potrafię go opisać inaczej niz wlasnie te kilka słów w tytule posta. Czekam. Ufam. Rosnę.

....

Jeśli chodzi o faktografię. Odbyłam wspaniałą podróż do Kalisza w weekend 10-11 listopada. Pogadałam z tamtejszym pastorostwem i opowiedziałam im wszystko, wszystko, wszystko co leżało mi nas sercu, co się działo, co budziło moje wątpliwości, rozterki, rozbudzało nadzieje w ciągu ostatniego roku. Były tam przeróżne sensacje i bałam się nieco, że po ich ujawnieniu zostanę wysadzona gdzieś w środku Polski (bo rozmowa główna odbywała się w samochodzie w drodze z Warszawy do Kalisza) i będę wracać do domu na piechotę, albo jakoś tak. Okazało się jednak, że moje najsmakowitsze kąski to ponoć "pikuś" i "nawet nie powiało sensacją". No cóż, mi to ciągle wieje sensacją w duszy, niemniej nie mogę ukryć, ze wspaniale jest wiedziec, iz gdzieś tam w Polsce są ludzie, którzy wiedzą wszystko to samo co ja wiem i nie przestają mnie lubić. O ILEZ BARDZIEJ BÓG!!! Jest to moje nieustające odkrycie tego roku. Ze Magda K moze się pogubić, zabłądzić, nawalić, a Bóg i tak będzie ją kochał. Nie znaczy to, ze będę teraz specjalnie nawalać i błądzić. Ale niesamowita jest świadomość, że MOGĘ. Ze nie oczekuje się ode mnie doskonalości. Wspaniałe.

...

Bo ja bardzo nie rozumiem, co się ze mną dzieje, co Bóg ze mną robi. Wiem, ze robi cos głęboko.

...

Duzo pracuję i choć mniej się denerwuję, ale kosztuje mnie to wiele sił. Doświadczam tez w tej pracy bardzo róznych wyzwań, ale i wzruszeń, a Boza ręka spoczywa na tym wszystkim bardzo mocno. To dla mnie wciąz nowość. Uczenie się do jakiego stopnia kluczowe jest dla Boga jak ja będę służyć Jemu i jakim będę Ambasadorem Jego w świecie.

...

Jeżdżę na spotkania muzyków na daleką północ i podejmuję gości u mnie w domu co niedzielę na spotkaniach biblijnych. Dzielę się w miarę możliwości tym, co Bóg kładzie mi na sercu. Nieustannie się dziwię, że w moim zamieszaniu zawsze jest coś, coś nowego i świeżego, czym mogę się podzielić. A naprawdę zawsze jest. Dziwne, bo choć spędzam czas z Panem, ale jest to teraz czas w dużej mierze płakania, wylewania serca, przyjmowania pociechy, ufania, śpiewania, ogłaszania, wyznawania wiary, uwielbienia. Bycia. Niesamowite, że rodzi się z tego czasem coś, co może się takze przydać i innej osobie. To tylko dzięki Jego łasce i miłosierdziu.

...

Sąsiad popadł w kolejną fazę milczenia, więc dalej nie wiem. Czekam. Są dni, kiedy mój pokój ducha jest zagrożony i atakowany. Chciałabym mieć tę sprawę zamkniętą. Ale staram się pilnować myśli i uwielbiać Pana. Błogosławię człowieka, modlę się za niego. Ufam Bogu.

...

No i jest cały obszar pragnień, które pojawiły się w moim sercu, o których istnieniu nie wiedziałam wcześniej, nawet nie podejrzewałam. Wywołane w jakiś sposób przez radosne rzeczy w moim życiu. Przez nadejście Natanka, bratanka. Przez niezwykłą korespondencję z niezwykłym mężczyzną z dalekiej ziemi. Pojawiły się we mnie pragnienia tak czyste, tak bezinteresowne i tak mocne, że zapiera mi chwilami dech w piersi. Pojawiły się po raz pierwszy w czasie, kiedy po ludzku to właściwie mogłyby sobie one dać spokój. I dokładnie w momencie kiedy się pojawiły, Pan powiedział, zeby je całkowicie oddać w Jego ręce. Oddać całkowicie kwestię, dlaczego się pojawiły, skoro miałam tyle lat łaskę ich nie odczuwać. Widzę teraz, że gdybym przez te wszystkie lata przeżywała to, co przeżywam teraz z taką mocą, to nie byłabym w stanie funkcjonować tak długo, niespełniona. Oddać całkowicie wszystkie pytania po co i dlaczego. A już napewno oddać mu pytania czy i kiedy. Czuję się trochę jakbym umierała i pewnie tak trochę jest. Umieram dla swoich własnych celów. Umieram dla braku zaufania, dla niewiary, dla niecierpliwości. Wiem, że Pan jest bardzo blisko. Wiem, że mnie kocha. Doświadczam Jego pociechy. Odczuwam obecność Jego aniołów. Odkrywam rzeczy, które są tak piękne, że aż boli. Im są piękniejsze, tym bardziej boli. Ale piękno tych odkryć jest warte każdego bólu.

...

Przepraszam, że taka jestem tym razem mistyczna poetyczna. Ale tereny, po których kroczę są tak nowe, przedziwne i tak równocześnie emocjonalne... Nie chcę użyć słów, które ubrałyby coś w niewłaściwą definicję, stworzyłyby jakąś rzeczywistość, której tak naprawdę nie ma.

...

To dosyć dobrze opisuję co przeżywam. Wiem, jestem absolutnie pewna, że dzieje się coś epokowego, przynajmnie dla mojego własnego życia. Ale nie da się tym z kimkolwiek podzielić, bo wymyka się to słowom. Wymyka się to definicjom. Czekam. Czekam aż przyjdą od Pana właściwe słowa. Czekam na Jego kolejny ruch. Czekam na Niego.

...

Dobrze jest. Dobrze jest czekać na Pana. Jest to miejsce pokoju i odpoczynku bez względu na okolicznosci. Jest to miejsce wzrastania i przemiany. Jest to miejsce wolności od presji tego świata. Jest to miejsce gdzie rodzą się odpowiedzi ale także cierpliwość w czekaniu na nie.

...

Czy potrzebujesz tego? Odpoczynku? Wolności? Odpowiedzi? Cierpliwości. Usiądź w ciszy przed Panem. Uwielbiaj Go. Czekaj. Przed Nim możesz wylać nawet to co wymyka się słowom. On wie. I Jego nadejscie jest pewne jak swit poranka. On slyszy. On wie. On wie kim naprawdę jesteś.

...

Hush little baby. Hush.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Madziu mocno ściskam i pozdrawiam, Ciebie, Twoje okoliczności i czas oczekiwania na Pana, bardzo Ci też dziękuję za tak głębokie pisanie. K.M.

Anonimowy pisze...

no tak :) Sloneczko Ty nasze najdroższe! Rozumiem i nierozumiem. Rozumiem - bo wiem jak to jest kiedy Bog robi cos "epokowego" w zyciu i niewiadomo jak to powiedizec, bo jakby tego w słowa nie ująć słowa to tak bardzo spłaszczą.. ludziki nie zrozumieją..po prostu. Traci to całą swoją trójwymiarowść i calutką barwę i zapach odzuć, przeczuć, doznań...Słowami można opisać tylko fakty.
A nie rozumiem, bo każdy ma swoje, niepowtarzalne "odkrycie epokowe". To jest Twoje. :) Ale wiesz co? pogadam z Tym który Cię zna...Niech spełni pragnienia Twojego serca.
Buziaki
Polka