wtorek, 10 czerwca 2008

Nie pokładajcie ufności w książętach... :)

Ahoj kochani! Tak więc wreszcie nadszedł moment kiedy zaczęło mi po maleńku ubywać lekcji a przybywać czasu. Co prawda czas ten od razu zaczęłam wykorzystywać, więc nie nudzę się i nie odczuwam gwałtownego spowolnienia tempa zycia, ale zmiana w strukturze dnia codziennego bardzo głośno mówi mi o tym, ze idzie nowe! Na przykład dzisiaj, w zwykły dzień w ciągu tygodnia, w środku dnia, mogłam sobie pozwolić na spacerek z Asią i moim bratankiem Natankiem i nawet nie spojrzałam ani razu w ciągu całej tej rekreacji na zegarek! Czyste szaleństwo! Po prostu piękne! W weekend za to byłam w Kielcach, gdzie jak zwykle zostałam zainspirowana, w tematach wielorakich, ale głównie w temacie roli Izraela w Bozym planie czasów ostatecznych jak i roli jaką w tychze Bozych planach dla Izraela odgrywa nasza własna Ojczyzna! Jestem bardzo zachęcona do modlitwy. I w ogóle bardzo zachęcona! Jakby ktoś był bardziej zainteresowany napewno coś znajdzie na ten temat ciekawego na stronie Wieczernika, do której link znajdziecie z boku strony.

*
Zaś zaraz na inaugurację nowych czasów, czyli w zeszłą środę pozwoliłam sobie pójść na Księcia Kaspiana, czego mogliście sie domyślić po tytule tego posta jak i po znajdującym się zaraz pod tymze postem obrazku. Tytuł nie ma bynajmniej oznaczać, zeby sobie nie robić wielkich nadziei co do tego filmu! Bynajmniej!!! Film mi się akurat bardzo bardzo podobał, właśnie dlatego, ze był o tym, ze pokładanie ufności w ludzkiej sile, choćby nie wiem jak potęznej, prowadzi do klęski, a pokładanie ufności w Jezusie, Lwie Judy - tutaj znanym jako Aslan, prowadzi do zwycięstwa. Nawet mała dziewczynka, wyruszająca z lichym sztylecikiem na tysięczne wojsko - jeśli tylko wzięła sobie za obrońcę Boga, nie jest sama. Jej Bóg, jej Ukochany poruszy niebo i ziemię i wszystkie zywioly w jej obronie. A wszystkie te głębokie prawdy przedstawione w porywający pełen efektów specjalnych sposób, tak ze siedziałam przyciskając do piersi torebkę i szeroko otwierając oczy przez cały seans. Oczywiście należy brać pod uwagę, że ja bardzo rzadką chodzę do kina, przez co łatwo na mnie zrobić wrażenie efektami specjalnymi, no niemniej.
*
Wiem, ze niektórzy mówią, że jest tam dużo bardzo ostrej walki i trudno mi sobie wyobrazić pójście na ten film z dzieckiem, ale wiecie... Tym bardziej mi się wydawał ten film zgodny z duchową rzeczywistością. Musimy stoczyć zazarta walkę, aby niewzruszenie ufać Bogu i żeby o naszym zaufaniu świadczył nie tylko emanujący z nas pokój (choć i to jest potężnym świadectwem w tym świecie), ale żeby szły za tym również nasze czyny i wybory. Zaufanie determinuje nasze decyzje i wybór ścieżki, a to determinuje czy wypełnimy Boże przeznaczenie i wolę dla naszego życia. Bardzo ważna sprawa to zaufanie... wydaje się takie ulotne, nieuchwytne, trudne do zdefiniowania. Więc po tym filmie wiemy bardzo jasno, ze to zaufanie to jest twardy, brutalny konkret. Nic słodziutkiego, cieplutkiego i różowego.
*
Wersety o zaufaniu są często naszymi ulubionymi, bo z zaufaniem wiążą się największe obietnice. Od zbawienia włącznie. Ale kiedy znajdujemy się w sytuacji, kiedy musimy naprawdę zaufać Bogu, kiedy wszystko idzie nie po naszej myśli, kiedy podstawy naszej egzystencji są zagrożone, kiedy Duch podpowiada nam, abyśmy zrobili coś na ludzki rozum kompletnie nierozsądnego, wtedy stwierdzamy, że no bez przesady. Mogę zaufać, że Pan da mi bardziej wypasiony komputer, bez którego i tak nie zginę, albo ze Iksiński zadzwoni do mnie dzisiaj, choć jeśli zadzwoni za tydzień, to nie stanie się nic, poza tym, ze będę musiała zrobić pozytek z owocu cierpliwości.
*
Ale że Pan zapewni mi utrzymanie, jeśli wezmę tylko połowę dotychczasowych lekcji, a resztę poświęcę Królestwu? No dajcie spokój, jak tu ufać, przecież Pan Bóg nie wyciągnie pieniędzy z kieszeni i mi nie poda z nieba - ktoś powie. A żebyście się nie zdziwili!!!! Jeśli mam Bożą obietnicę na tę okoliczność, to On zrobi co tylko zechce, żeby dotrzymać słowa, bez względu na to, czy to się mieści w ludzkim rozumie, czy nie. Albo jak człowiek modli się o Bozą zonę czy męza, o uzdrowienie, o zbawienie bliskich, a niebo wydaje się milczeć? Jak tu ufać czekając na coś, bez czego - jak się wydaje naszemu ciału i emocjom - nie mozemy juz wytrzymać ani dnia, ani chwili dłużej? A właśnie, ze mozna. Tak po prostu. Po prostu zaufać. Bo On jest godzien zaufania. A kto Jemu ufa nie będzie zawiedziony. Kto Jemu zaufał nie jest sam. A więc... gdziekolwiek jesteś... szczególnie, kiedy nie wyobrazasz sobie jak mógłbyś teraz zaufać - ufaj! ........... I moze przejdź się na Księcia Kaspiana ;) Uściski. M
*

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Musimy się w końcu z żoną wybrać. Pozdrowienia.