Cześć kochani. Wróciłam właśnie byłam z Gorzowa i przywiozłam ze soba w sercu wiele zachęty, zadziwienia Bogiem, wiele świezej wiary i pasji do wzrastania w Chrystusie.
*
Jedno z pierwszych i najmocniejszych moich zadziwień wiąze się z tytułem i ilustracją tego posta. Tak jak pisałam poprzednio, ostatni czas obfituje dla mnie w tylez błogosławieństw co walk. Kiedy modliłam się w tej sprawie, Pan bardzo mocno przemówił do mnie słowami Psalmu 144:
*
"Błogosławiony Pan, skała moja! On zaprawia ręce moje do walki, Palce moje do boju! Łaska moja i twierdza moja, Obrona moja i wybawca mój, Tarcza moja i ucieczka moja".
*
Dotychczas byłam zwykle osobą, która strasznie tęskniła za tym, zeby ktoś mnie zrozumiał, wsparł, stanął za mną w momencie, kiedy bywało mi cięzko. Najczęściej jednak ludzie wychodzili z załozenia, ze sobie sama poradzę. No i faktycznie, radziłam sobie, ale smutne to było radzenie. Stawanie do walki o zwycięstwo duchowe, bez oglądania się na nikogo poza Jezusem nie było czymś, co sprawiało mi przyjemność. Tak bardzo pragnęłam, żeby ktoś taki po ludzku namacalny za mnie powalczył... A przynajmniej ze mną.
*
No i chyba coś w tym dalej jest, ale jednocześnie ostatnie różne moje sytuacje + ten werset coś zaczęły we mnie budzić. Taką determinację do walki, która trochę mnie przeraża, a trochę budzi ekscytację. Budzi ekscytację, bo zaczynam wierzyć na innym poziomie niz dotychczas, ze Chrystus na krzyzu naprawdę pokonał moich nieprzyjaciół! Był to jeden z kluczowych wątków w moim duchowym zyciu ostatnich tygodni.
*
Myślałam sobie jednak, że jest to kwestia, którą Pan uczy mnie w moim skromnym zyciu. Tymczasem Dale przyjechał i mówi, ze kiedy pytał się Pana, o czym mam mówić w czasie tej podróży do Europy, to dostał bardzo wyraźne polecenie z Joela 3,14-15.
*
Obwołajcie to wśród narodów! Ogłoście świętą wojnę! Powołajcie pod broń bohaterów, niech przyjdą i wyruszą wszyscy wojownicy! Przekujcie swoje lemiesze na miecze, a swoje sierpy na oszczepy! Kto słaby, niech mówi: Jestem bohaterem!
*
Pan mówi nam, ze teraz jest dla całego kościoła, a nie tylko dla Madzi, czas walki, a raczej stawania przez wiarę w zwycięstwie, które Jezus nabył swoją krwią na krzyżu. Oczywiście nie oznacza to jakiejkolwiek agresji słownej czy fizycznej, ale radykalną zmianę naszych priorytetów, tak, aby Bóg zajął naprawdę pierwsze miejsce w naszym zyciu, wejście na nowy poziom modlitwy i postu, bezkompromisowe rozprawienie się w swoim życiu z niewiarą i lękiem.
*
Czujesz się za słaby na walkę? To znaczy, ze właśnie do ciebie jest to Słowo. Wróć jeszcze raz do ostatniego zdania Joela 3,15. Otwórz swoje usta i powiedz kim jesteś - ze względu na krzyz Chrystusa.
*
Dale dzielił się w czasie spotkania ciekawym dialogiem, który miał z Bogiem. Pan zapytał go:
- Czy dałem Ci krzyż?
- Tak! - odpowiedział Dale
- Czy mój krzyz wystarczy?
- Tak Panie! - zapewnił Dale
- Dlaczego więc zyjesz, jakby on nie wystarczał?
*
Myślę, ze to wazne przesłanie dla kazdego z nas. Moze nie staniemy sie z dnia na dzień nieustraszonymi wojownikami (choć czemu nie?), ale warto wejść na drogę zmiany. Warto zebyśmy przestali być niedowiarkami. Bo właśnie teraz jest na to czas.
*
Pozdrawiam gorąco. M
Konferencja dla małżeństw
1 tydzień temu
0 komentarze:
Prześlij komentarz