poniedziałek, 16 listopada 2009

Prawda o tobie?


Czytałam dziś na temat tego jak uczniowie Jezusa zrywali kłosy w szabat i o tym, jak strasznie oberwało im się z tego powodu od faryzeuszy. Jakoś dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek utożsamiłam się z tym, jak się wtedy musieli czuć. Wyobraziłam sobie uczniów, którzy z tego całego biegania za Jezusem zgłodnieli, zaczęli tracić siły i w związku z tym - o zgrozo!!! - wzięli i coś zjedli!

*

W tym momencie pojawiają się faryzeusze, osoby szanowane w społeczeństwie, budzące respekt a nawet nabożny lęk i czują nieodparte pragnienie, żeby wypowiedzieć się na temat ich wołającego o pomstę do nieba zachowania. Pałają świętym oburzeniem, wskazują palcami na odpowiednie fragmenty w Biblii i przywołują przykład pobożnych ludzi, którzy w życiu nie popełniliby takiego obrzydlistwa. Padają ostre słowa. Wzrok, mowa ciała, tonacja oskarżycieli sprawia, że uczniowie chcieliby zapaść się pod ziemię. Zaczynają gardzić sami sobą, a poczucie potępienia przybija ich niemal do ziemi. W ich sercach kiełkuje już wiara w to co najgorsze na swój własny temat. Nie Boża wiara, która ma moc skutecznie trzymać ich z dala od cudownych rzeczy, do których powołach ich Bóg. 

*

Wtedy jednak spojrzeli na Jezusa. Jego wzrok wyrażał smutek i gniew. Ale to nie oni go zasmucili, tylko ich oskarżyciele! 

*

Myślę, że wiem, jak ci ludzie się czuli zanim spojrzeli na Jezusa. Niestety, aż zbyt często sama tak się czuję. Dzięki Bogu, wiem już też, jak się czuli po tym, kiedy spotkali Jego wzrok i odkryli, że On ich nie potępia. Chciałabym częściej pamiętać o tym, żeby spojrzeć w Jego oczy.

*

Ten fragment bardzo mocno uświadomił mi, że Boże myślenie naprawdę jest tak bardzo inne niż ludzkie. Jego skala wartości i kryteria oceny są tak bardzo inne niż nasze. A nawet kiedy zasługujemy na krytykę i upomnienie, nastawienie Jego serca jest tak cudownie inne. On zawsze pragnie popychac nas do miejsca przebaczenia, przemiany i nie traci z oczu naszego potencjału i wspaniałego przeznaczenia, które ma dla nas. 

*

Naprawdę już czas, napisałam sobie w moim kajeciku. Naprawdę już czas, żeby to co ludzie do mnie mówią, lub nawet te rzeczy, o których "wiem, że sobie myślą" przestały kształtować moje poczucie tożsamości, sposób postrzegania swojej osoby, czy to jak się sama ze sobą czuję. Naprawdę już czas, żeby poznawać i być pod wyłącznym wpływem tego, co myśli o mnie Bóg. 

*

Tatusiu, daj mi serce otwarte na to, kiedy Ty sam dajesz mi słowo korekty przez inną osobę, ale proszę Cię o wolność od wpływu, jaki wciąż ma na mnie opinia innych ludzi. Daj mi patrzeć w Twoje oczy i odpoczywać w świadomości, że Ty jesteś najmądrzejszy, Ty wiesz najlepiej. A to, co Ty myślisz o mnie, jest nie tylko budujące, ale i prawdziwe. Nie tylko prawdziwe, ale i budujące. 

*

Kocham cię Tato. Daj nam wszystkim więcej Twojej prawdy dzisiaj. Jesteś cudowny, a Twoja prawda uwalnia. Dotykaj nas prawdą i pięknem Twojej miłości. Amen 

0 komentarze: