sobota, 23 października 2010

Piękna prostota

Byłam w zeszły weekend na bardzo fajnej konferencji dla kobiet, na której Bóg powiedział do mnie, do mojego serca i ducha wiele drogocennych rzeczy. Kiedy jednak dziś modliłam się rano i pytałam, którą z nich mogę się tu z wami podzielić, na prowadzenie wysunęła się zdecydowanie jedna kwestia, powracająca zresztą na tym blogu niby bumerang: Porzucenie tego, co zbędne. Prostota.
*
Nie taka surowa, bezlitośnie praktyczna prostota. Ale taka piękna prostota. Lekka. Dająca odpoczynek i wznosząca oczy ku niebu. Kiedy o tym myślałam, przypomniała mi się estetyka japońska. Ich kwiaty. Ogrody. Pokoje. Wiem, że w obecnych czasach Japonia kojarzy nam się głównie z obcymi bogami i new age'owskim synkretyzmem. Wierzę jednak, że nawet te narody, które w pewnym momencie historii odeszły daleko od swojego Stwórcy, niosą wciąż Jego podobieństwo, jakąś wspaniałą cechę Ojca, którą przekazał On w szczególny sposób tej konkretnej grupie ludzi. Myślę, że jedną z takich cech, które niesie kultura japońska jest właśnie proste piękno. Bóg jest piękny. Najpiękniejszy ze wszystkich i wszystkiego, jest wzorem i źródłem wszelkiego piękna. I choć jest niepojęty i niepoznany i nieskończony, wciąż jest prawdą, że Jego drogi są proste.
*
Na konferencji, jedną z pierwszych rzeczy jakie zapisałam, rozpoznając w nich coś, co Bóg mówi do mnie osobiście, było to, że musimy coś zostawić, aby wejść w coś nowego. Tak jak już wspomniałam, nie jest to pierwszy raz kiedy przerabiam tę lekcję. Poczułam jednak znów przynaglenie i tęsknotę za tym, aby naprawdę zostawić wszystko, co jest tylko niepotrzebnym ciężarem. W sensie duchowym, emocjonalnym, materialnym, w każdym sensie. Żeby moje życie pełne było tej Bożej pięknej prostoty. Aby nie było w nim nic poza tym, co jest darem Boga.
*
Kiedy dziś rano siedziałam przed Tatą niebieskim, zobaczyłam obraz jak zanurzam się razem z Nim w moje życie, tak jak człowiek zanurza się w jakimś składzie z wieloma różnorodnymi rekwizytami. Albo w bardzo starym domu pełnym bibelotów, mebli, przedmiotów - czasem pięknych, czasem niepotrzebnych, czasem drogocennych. Albo jak się daje nura między otoczone tłumem stragany na bazarze w Jerozolimie. Tak więc wyruszyłam razem z Tatą na obchód mojego życia. Nie była to jednak przechadzka dla przyjemności ani wyprawa do muzeum. Wyruszyliśmy razem do ciężkiej ale fascynującej, sumiennej ale niezwykle satysfakcjonującej pracy.
*
Brałam do ręki każdy przedmiot w moim życiu. Każdy sposób spędzania czasu. Każdą książkę. Każdą relację. Każde marzenie. Każde związanie. Każdy mebel. Każdy ręcznik i dywanik. Każdy projekt i pomysł. Każdy kompleks. Każdy kwiatek. Każdą nadzieję. Obracałam trzymany przedmiot w rękach i rozmawiałam o nim z Tatą. Mówiłam co o nim myślę, co czuję, jaki mam do niego stosunek. A Tata dzielił się ze mną swoją perspektywą i mądrością.
*
Następnie oddawałam Tacie trzymany przedmiot, by On zrobił z Nim co zechce. Czasem był to ostatni raz kiedy widziałam tę rzecz - i wtedy czułam ulgę. Czasem składał tę rzecz w moim życiu - ale w innym miejscu niż dotychczas - i wtedy czułam ulgę. Czasem odkładał przedmiot dokładnie tam, gdzie był wcześniej - i wtedy czułam ulgę.
*
Im dalej zapuszczaliśmy się w korytarze mojego życia, robiąc wspólnie remanent wszystkiego co składa się na mnie i moje istnienie, tym większą czułam ulgę. To było uczucie, któremu nie dało się oprzeć. Zaraz po zakończeniu tej wizji, zapisałam w kajeciku, że zaczynam od dziś Remanent w moim życiu. Razem z Tatą niebieskim. Od teraz aż do skutku. Po troszeczku. Być może nie zakończymy go przed odnowieniem wszechrzeczy, ale tęsknię za tym, żeby z każdym dniem, tygodniem i miesiącem doświadczać coraz więcej tej lekkości. Ulgi. Świeżości.
*
Tato, pomóż, aby każdy tydzień przybliżał mnie do tego celu. Ty jesteś wierny Tato. Ty powiedziałeś, że jeśli Tobie powierzę moje sprawy, ziszczą się moje zamiary. Tato powierzam Ci sprawę naszego Remanentu. Powierzam ci każdą moją sprawę. Wierzę, że ziszczą się moje zamiary - zamiary, bo coraz mniej było mnie, coraz mniej świata, coraz mniej ciężaru a coraz więcej Ciebie - ku Twojej chwale i chwale Twojego Królestwa. W imieniu Jezusa Chrystusa. Niech tak się stanie. M

0 komentarze: