czwartek, 24 stycznia 2008

Moja modlitwa

Pewnie się nie zdziwicie jak wam powiem, jaka jest ostatnio moja ulubiona modlitwa. Otóż najbardziej to ja obecnymi czasy lubię po prostu podnieść twarz ku niebu, rozłożyć szeroko ręce i powtórzyć kilka razy na głos: "Wierzę Ci, Panie!"

To "Wierzę", znaczy wierzę w to, że jesteś Bogiem na wieki i nie ma innego, wierzę, że jesteś dobry, wierzę, że jesteś ze mną a nie przeciwko mnie, wierzę, że nic mnie nie odłączy od Twojej miłości, wierzę, że będziesz mnie prowadził, że mnie ochronisz, wierzę, że masz dla mnie dobrą przyszłość, wierzę, że mogę w Tobie być wolna, wierzę, wierzę wierzę, wierzę we wszystko, w co w danej chwili muszę uwierzyć, żeby żyć, żeby nie być okradaną przez diabła z radości i Bożej pełni. Wierzę całkiem. Wierzę jak dziecko.

Czuję się wtedy jakbym leciała i wiedziała, że spadnę w Jego ramiona, czuję całkowitą wolność i czuję jak spadają ze mnie wszelkie ciężary, a wrogowie pierzchają. Ogłaszam "Wierzę!" i spadam prosto w ramiona miłości, gdzie jest pokój. Wierzę!

0 komentarze: