sobota, 9 lutego 2008

Mocni siłą Jego potęgi

Żeby pisać o byciu mocnym, muszę się otworzyć przed wami jeszcze trochę bardziej niż dotychczas... Mam nadzieję, że was to nie zrazi do mojego bloga :) Ani do mnie :)

*
To będzie chyba wpis głównie przydatny dla kobiet, choć może i facetom się przyda to przeczytać... Rzecz ma się tematu, o którym rozmawiałam dzisiaj z Panem, a który dla mnie samej jest zawsze bardzo "gorącym" i często bolesnym tematem, a mianowicie o byciu silnym. A konkretnie silną. Silną kobietą.
*
Co jakiś czas ktoś mi mówi coś takiego, że ja to jestem właśnie taka. Silna. Dzielna niewiasta. A dla mnie brzmi to jakby ktoś mi wymierzył policzek. Bo słyszę w tym stwierdzeniu (słusznie lub niesłusznie) takie bardzo odległe od rzeczywistości mojego życia podteksty jak np. że nie potrzebuję niczyjego wsparcia, że sobie sama poradzę, że nie mam silnych potrzeb i pragnień, które byłyby niezaspokojone, że nic mnie nie boli, za niczym nie tęsknie i że wszyscy mogą na mnie się zawiesić, bo ja wszystko uniosę. Ajajajajaj!!!
*
Nie wszyscy, którzy mówią, że jestem silna rzeczywiście myślą sobie takie rzeczy, ale niektórzy owszem i szczerze mówiąc rzadko jakie pomówienia i fałszywe oskarżenia bolą mnie i wściekają jak właśnie te. Dziś rano, sprowokowana lekturą jakiegoś artykułu, przypomniałam sobie owo domniemanie, że jestem silna i znów zaczął we mnie podnosić się gniew i żal, szczególnie że we wtorek znowu o mało oczu nie wypłakałam tocząc bój o wiarę i ogólnie wcale to a wcale silna się nie czuję.
*
Ale jak tak się żaliłam Panu, że jaka ja tam silna i że moimi łzami to dałoby się już nie bukłak ale kilka silosów napełnić i że ja całe życie czuję się tak bardzo potrzebująca i zagubiona itd itp to nagle przyszło mi do głowy (a tak jakoś), że to wszystko prawda, ale że każdy mój płacz i każdy jęk i każdy ciężar spoczywa w końcu u stóp Pana, a On mi pozwala powstać, daje łaskę, żeby nie przestać Mu wierzyć, żeby następnego dnia znów odłożyć siebie na bok i być dla innych, napełnia moje usta na nowo uwielbieniem. Nagle zobaczyłam, że ja to jestem sama w sobie strasznie słaba. Mało czego jestem w życiu pewna, poza tym, że Bóg jest i jest dobry i że mam zbawienie w Jezusie. Ryczę często i w szczerej tęsknocie i bólu. Ale jednocześnie - w Bogu - w Nim jestem silna. No jestem. Zobaczyłam nagle, że... nie wiem jak to wyrazić. Że pomimo tego, że sama nie przestaję być zagubiona i spragniona, jednocześnie kiedy patrzę na Pana to On napełnia mnie radością, tą radością, którą widzą inni, On mnie pociesza, pociechą tak mocną i cudowną i autentyczną, tą samą pociechą, którą ja potem mogę dawać innym. On otacza mnie swoją miłością i osusza łzy i ucisza łkanie... i tylko i wyłącznie dlatego mogę jawić się ludziom jako ktoś, na kim mogą się wesprzeć.
*
Tak więc jednocześnie nadal wiem w sposób dotkliwy i głęboki jak bardzo jestem sama w sobie słaba i potrzebująca. A jednocześnie wiem, że On daje mi siłę i tylko On. I że nie chciałabym żeby było inaczej. Nie chciałabym cierpieć a nie znajdować tej pociechy. Nie chciałabym, kiedy chwieją się fundamenty mojego życia, wybrać to, żeby przestać ufać Bogu. Nie chciałabym, żeby było inaczej. I wtedy stojąc przed lustrem w łazience dałam się namówić Panu do uczynienia bardzo odważnego i trudnego dla mnie wyznania: Tak. Jestem silna, ale tylko w Tobie. W sobie jestem słaba, ale w Tobie, w Tobie Panie, rzeczywiście Jestem Silna. O jakie to było epokowe wydarzenie. Bo Pan mi powiedział do głębi mojego serca, że nie jest dobrze jak człowiek (nawet facet) jest silny sam w sobie, ale jest jak najbardziej właściwą rzeczą jak człowiek (nawet kobieta) jest silny w Nim.
*
Ale to nie koniec. Po odbyciu porannej toalety, kiedy to odbywała się ta rozmowa z Panem, poszłam... "oficjalnie" się pomodlić i poczytać Biblię. Tak piszę trochę z uśmiechem na twarzy o tym, że poszłam się modlić, bo przecież czym było to co się działo w czasie mojej porannej toalety jak nie modlitwą :) I w moim czytaniu takim po kolei, według jakiejś tam mojej rozpiski i metody wypadł dziś Psalm 84. A w tym Psalmie czytam (w tłumaczeniu New Living Translation)
*
"Szczęśliwi są ci, którzy są silni w Panu." (werset 5)
*
Dopiero co omówiłam z Panem, że jestem silna w Nim. A tu On mi mówi: właśnie w tym jest szczęście. Możesz sobie pogratulować. Możesz wybuchnąć pieśnią dziękczynienia i chwały. Bo w tym jest szczęście. Żeby być słabym w sobie, ale silnym w Panu. I nie powinnam i nawet nie chciałabym przed tym uciekać, nawet jeśli czasem myślę, że bym chciała.
*
I dalej w tym Psalmie:
*
"Kiedy przechodzą przez Dolinę Łkania staje się ona miejscem odświeżających zdrojów, gdzie wody błogosławieństwa zbierają się po deszczu."
*
Ajajajaj! To znaczy, że jak ktoś jest Silny w Panu, to nie znaczy że nie płacze. Wręcz przeciwnie. Z klucza jest przewidziane, że przechodzi przez Dolinę Łez - tam jest napisane, "kiedy przechodzi" a nie "jeśli by przechodził". Ale kiedy przychodzi płacz, ten płacz nie zabija, ale niesie błogosławieństwo, pociechę, słodką intymność z Panem. Tak jak tu już ktoś napisał w komentarzu - wieczorem płacz a rankiem wesele. Ale dotychczas myślałam, że to wesele rano to zamiast płaczu, a tu się okazuje, że wesele rankiem możliwe jest bo wieczorem był płacz, który zamienia się w źródło błogosławieństwa. Serce wylane przed Panem. Serce, które jest nieustannie potrzebujące. Które nieustannie potrzebuje Pana, żeby w ogóle przeżyć kolejny dzień. I dzień po dniu, Pan daje siłę i daje moc.
*
A dalej w tym samym Psalmie jest jeszcze napisane:
*
"Tacy ludzie będą się stawać coraz silniejsi".
*
A po polsku napisane jest: Z mocy w moc wzrastać będą. Nie dość że jestem silna, to będę jeszcze silniejsza!!! O ile tylko pozostanę tak słaba w sobie jak jestem, a silna tylko w Nim.
*
I wreszcie na końcu Psalmu:
*
"Bo Pan jest naszym światłem i obrońcą. On daje łaskę i chwałę. Żadnej dobrej rzeczy nie będzie Pan odmawiał tym, którzy czynią to co słuszne. O Panie Wszechmocny, szczęśliwi są ci, którzy Tobie ufają".
*
Kochani. Wiecie co? To nie jest nic złego być silnym w Nim. Biblia mówi nam wręcz, że mamy być silni w Nim! Wszyscy. Bo w tym miejscu jest szczęście. Jest ogromna przepaść między byciem silnym w sobie a byciem silnym w Nim. Nie da się być jednym i drugim naraz. Tak więc zachęcam cię dziś. Jeśli jesteś silny w sobie, przestań. Puść. A jeśli jesteś słaby w sobie, bądź silny w Nim. Wylewaj przed Nim serce. Zaufaj Mu. Bo jest to obietnica dla każdego, który Mu zaufa. KAŻDEGO.

1 komentarze:

pani biolog pisze...

zawsze podziwiam Twoje entuzjastyczne odkrywanie..