Hello najmilsi. Kolejny niedzielny wieczór po kolejnym pełnym wydarzeń tygodniu. Jestem zmęczona, ale bardzo zadowolona. Tyle działo się dobrego. Tyle Bożego błogosławieństwa i łaski. Tyle Jego prezentów i tyle nadprzyrodzonej mocy do przejścia trudnych sytuacji - i jeszcze nauczenia się z tego czegoś drogocennego. Trochę nie mam siły już pisać niczego mądrego, ale stwierdziłam, że muszę się wyzwolić od takiej wewnętrznej presji, żeby w każdym poście napisać coś bardzo mądrego i głębokiego. Podjęłam dzisiaj decyzję, że będę starała się pisać częściej, nawet gdyby to miało być coś bardzo prostego i krótkiego, ale żebyście wiedzieli, że o was pamiętam, że się za was modlę, że się wami cieszę. I żebyście wy mogli wiedzieć, jeśli czasem o tym zapominacie, że Magda K. też ma ludzką twarz. O jak bardzo bardzo.
*
Dziś miałam spotkanie z jedną osobą, co do którego to spotkania miałam wiele dobrych oczekiwań - szczególnie co do tego ile ja tej osobie będę mogła dać i jak ja wiele będę mogła jej pomóc. Po czym, w związku z niejakim już zmęczeniem materiału po bardzo ekscytującej sobocie i ze względu na najnormalniejszy w świecie atak pychy, dostałam w pierwszej części spotkania całkiem niepoddanego Duchowi Świętemu mowotoku, bardzo "mądrego" i "oświeconego" czym o mało nie spowodowałam całkowitej katastrofy. Chwała Bogu, Jezus dał mi szansę żeby przeprosić i prosic o przebaczenie i kiedy wydawało się, że zadne przepraszanie nie pomoze jednak uratować sytuacji, nastąpił przełom i w ostatecznym rozrachunku moja relacja z tą osobą, kiedy wychodziła była o wiele lepsza, niż kiedy wchodziła. A jeśli się wie jak delikatne są pewne sytuacje w zyciu tej osoby jak i w naszej relacji, to napewno można uznać to za znak Bozej łaski i Jego osobistej interwencji tak samo namacalny jakby pojawiła się w pokoju ręka i zaczęła pisać na ścianie. I prawie tak było. Może nie była to widzialna ręka pisząca widzialne słowa, ale lekcja, której mnie Bóg nauczył była az nadto "widzialna". Nauczka, by zawsze prosić Boga, żeby pokazywał nam zakrytą dla naszych oczu pychę. Nie łudzić się, że w razie co to bez pomocy Ducha jakoś i tak będziemy mogli komukolwiek pomóc. Służyć ludziom i Panu - owszem - bez lęku - ale nie mniej z prawdziwą bojaźnią Bozą. Bóg jest łaskawy. Taki dobry. Taki dobry. Nie wypomina nam naszych grzechów, ale kiedy przychodzimy w pokorze, przebacza i uzdrawia sytuację i jeszcze ją obraca dla dobra. On zawsze jest Panem. On zawsze jest miłosierny. W Nim nie ma potępienia. On pozwala nam czasem popełniać grzechy, abyśmy mogli doświadczać Jego przebaczenia, radości przebaczenia sobie nawzajem i abyśmy nie zapominali, ze choćbyśmy nie wiem jak długo z Nim chodzili to tak samo bez Niego nie mozemy nic, jakby to był nasz pierwszy dzień w Bogu. Pozwala nam narozrabiać i jeszcze potem wyprowadza z tego dobro. On nie ma sobie równych. Jak wielki mamy przywilej być dziećmi takiego Ojca.
*
To by było tyle na dzisiaj od śpiącej Magdy-z-Ludzką-Twarzą. Niech Bóg da wam w tym czasie doświadczać Jego cudownego przebaczenia. Komu wiele przebaczono, ten wielce miłuje. Wielce miłuje bo doświadczył wielkiej miłości. Niech ta miłość dotyka, uzdrawia i uwalnia nasze serca. Dobranoc kochani. Cmok.
1 komentarze:
a ja przez cały post czekałam, aż opowiesz co się stało. hiehie, taki plotkarski instynkt:] ale ja jestem żywym dowodem,a nawet królową takich sytuacji :) eh, nie ma się czym chwalić, ale w końcu w mojej słabości Jego moc. :] Pan, który jest mistrzem w wyprowadzania ludzi z głupoty:] ciekawe czy w Biblii znajdę takie imię, hihi :]
Prześlij komentarz