Cześć wam! A więc powróciłam juz z Wisły i zgodnie z obietnicą parę słów. Była to jedna z najbardziej niezwykłych podrózy, jakie kiedykolwiek przezyłam. Wszystko, od momentu, kiedy znalazłam się na Dworcu Centralnym w piątek rano, az do czasu, kiedy wróciłam tamze w niedzielę popołudniu mówiło mi o tym, ze nigdy nie wymyślę sama sobie ciekawszego zycia niz wymyśli mi Pan, i że On kieruje moimi krokami.
*
W czasie tej podrózy przewijali mi się po kolei przed oczami (prawdziwymi moimi fizycznymi oczami) ortodoksyjni Żydzi, znane postacie polskiej sceny politycznej i pewien tajemniczy gość, o którym z jakiejś przyczyny ostatnio tak wiele słyszę od moich znajomych, ze mam wrazenie, iz jest on moim własnym starym znajomnym. Wyłaniali się po kolei ze schodów ruchomych, a ja czułam się, jakby ktoś zamknął mnie na moich najczęściej odwiedzanych stronach internetowych i wszystko co tam jest nagle nabierało trzech wymiarów. Kazda z tych postaci wydawała się przedziwnie nieprzypadkowa, podobnie jak Afgański uchodźca, z którym dzieliłam przedział w drodze do Katowic, który opowiadał mi swoją poruszającą historię, albo studentka języka polskiego ze Słowacji, z którą dzieliłam przedział wracając do Warszawy, a która okazała się chrześcijanką, uczęszczającą w Warszawie do wspólnoty prowadzonej przez człowieka, z którym wiązą się moje pierwsze kroki w Chrystusie 21 lat temu.
*
O tym, ze Pan kieruje zyciem, które włozyłam w Jego ręce, przypominało mi to, ze z Warszawy na konferencji obecne były przede wszystkim dwie wspólnoty, obie ostatnio w centrum mojej uwagi modlitewnej, obie kluczowe w temacie pojednania i przemiany, o którym pisałam niedawno po powrocie z Czech. Kazdy wykład, kazda rozmowa, czy to z organizatorami, czy to z rodziną, u której mieszkałam, czy to z zapoznaną na konferencji nową znajomą, z którą wracałam całą niemal drogę do Warszawy, potwierdzały, umacniały, rozwijały coś, co Pan juz dopiero co do mnie mówił, a wszystko do siebie nawzajem pasowało i nawiązywało.
*
Wciąż nie moge wyjść z zadziwienia tym wszystkim co się działo. Jakby mnie kto włozył do chrześcijanskiej alegorii. Jakbym była jedną wielką Wędrówką Pielgrzyma. Czułam się naprawdę jak bohaterka z raczej dość fantastycznej opowieści genialnego autora. Stoję z rozdziawioną buzią i nie mogę wyjść z podziwu dla tego, czego doświadczyłam a jednocześnie nie mogę się doczekać co to oznacza dla mojej przyszłości.
*
Kiedy tylko wróciłam, trafiłam akurat, w ramach kolacji, w GOD TV na wykład Lou Engla, który mówił o tym, ze zycie moze być przezywane tylko do przodu, ale rozumiane tylko do tyłu. I nawoływał do tego, aby pamiętać o tych wydarzeniach w naszej przeszłości, które nazwał Oknami Duszy. Owe Okna Duszy to takie chwile, kiedy twoje poszukiwanie Boga i Jego poszukiwanie ciebie nareszcie się spotykają. To chwile, kiedy wiedziałeś ponad wszelka wątpliwość, ze spotkałeś zywego Boga, ze stałeś na ziemi, która jest święta, ze przeniosłeś się do rzeczywistości całkowicie nie z tego świata. Czasem są to przedziwnie nieziemskie zdarzenia i spotkania, takie jak mój ostatni weekend. Czasem Słowo Boze, które Bóg ozywia w nas, tak ze całe serce nam płonie, albo Jego szept w naszym sercu, który swoją chwałą przygniata nas niemal do ziemi. Czasem jakiś prawdziwy regularny cud, który nie pielęgnowany z czasem jednak blednie i powszednieje. Czasem łzy. Oj to było bardzo do mnie. Lou powiedział: "Zwróć dokładną uwagę na swoje łzy, bo one wskazują ku twemu przeznaczeniu". Nie chodzi tu o łzy niewiary i litowania się nad sobą. Ale są takie łzy, kiedy coś tak bardzo cię porusza. Niezgoda na coś. Tęsknota za czymś. Pokuta. Pragnienie. Coś, co jak się dobrze zastanowisz, to nie masz wątpliwości, że to jest z Boga. I Lou dalej mówił, ze kiedy nie pozwalamy sobie zapomnieć o Oknach Duszy, kiedy zyjemy w Oknach Duszy, nasze serca nie przestają pałać. Nie przestajemy się zblizać do Ukochanego Naszej Duszy. Stajemy się Pochodnią Miłości.
*
Ja ponad wszelką wątpliwość doświadczyłam w ten weekend takiego Okna Duszy. Zachęciło mnie to nie tylko do zapamiętania tego Okna na zawsze, ale do świeżego dziękczynienia za wszystkie Okna Duszy z przeszłości, szczęśliwie zapisane w róznych duchowych dziennikach, ku wspomozeniu ułomnej ludzkiej pamięci. Zachęcam cię, zebyś tez sięgnął po stare zapiski i zdmuchnął kurz ze swoich Okien Duszy. Jeśli nie masz zapisków, poproś Pana, aby ci takie zdarzenia przypomniał. A jeśli jesteś pewien, ze jeszcze nie natknąłeś się na Okno Duszy, poproś Jezusa, aby poprowadził cię do niego. Jezus jest Drogą, więc poprowadzi cię napewno, tylko trzymaj się Go i idź do przodu. A kiedy juz odnajdziesz swoje Okna Duszy, dziękuj. I wielbij. I zdejmij buty, bo ziemia Twojego życia jest ziemią świętą - gdzyż zstąpił do niego - tak! do twojego zycia! - prawdziwy Bóg.
2 komentarze:
ty, ten wpis niesie na prawde namaszczenie, poprzedni taki mocny był o oblubienicy:)
dzięki Madziula,za te słowa,oj bardzo ale to bardzo były mi potrzebne.Całuski aga:)
Prześlij komentarz