Witam was kochani moi w ten słoneczny jesienny dzień! Nareszcie mamy jakiś kawałek czegoś co przypomina Babie Lato a ja nareszcie wzięłam się za zapisanie nowego posta. To słowo - "nareszcie" - dosyć dobrze opisuje to co czuję po tych wakacjach. Nareszcie. Nareszcie zaczyna w praktyce docierac do mnie prawda, ze wiecej jest radosci w dawaniu niz w braniu, ze kiedy człowiek nalezy do Boga nie ma miejsca na lęk, ze wolność przychodzi tylko wtedy kiedy jedynym naszym zabezpieczeniem i nadzieją jest On sam.
sobota, 27 września 2008
Loosing control
Autor: MadziaMadzia o 10:09 1 komentarze
sobota, 13 września 2008
Kirk Franklin, Boża sprawiedliwość i koniec zmartwień
Kochani, nie wiem, czy ja juz pisałam o tym, ze Pan Bóg obiecał mi, kiedy byłam w Kaliszu, ze nadchodzi czas, owszem, juz jest, kiedy chce On w szczególny sposób być dla mnie Tatą, który mnie rozpieszcza? Otrzymałam bardzo mocne przekonanie na modlitwie, ze w najblizszym czasie będzie się działo wiele waznych rzeczy, przez które doświadczę z nową mocą tego, że to co dobre w moim zyciu, postęp, sukcesy, przychylność, nie wynikają z moich uczynków, ale z Jego łaski. Oczywiście przyjdzie prędzej czy później kolejna próba, ale kiedy przed nią stanę, będę już inną osobą, nie opierającą się na swoich siłach, ale na Jego mocy i dobroci. O jak bardzo tego potrzebuję! Potrzebuję zeby to On kontrolował kazdą chwilę mojego zycia, a nie Ja sama. Bo tylko On jest wszechmocny, tylko On jest całkowicie mądry, tylko On wszystko wie, tylko On jest w swojej istocie miłością, za którą tęsknię, za którą tęskni każdy z nas.
Autor: MadziaMadzia o 18:20 0 komentarze
wtorek, 9 września 2008
Niesamowity Bóg
Hej hej hej. Wygląda na to, ze najbardziej intensywny okres wakacyjno-wyjazdowy juz minął. Życie jednocześnie wraca do normy (te same ściany, ten sam komputer, mniej więcej ten sam zestaw buź dookoła - choć tu zawsze sie coś jednak dzieje, ale w moim przypadku to też "norma").
Autor: MadziaMadzia o 12:10 3 komentarze
wtorek, 2 września 2008
W drodze do Domu
Sorry straszne za zanik Magdy!!! Pan Bóg trochę poprzestawiał mi wakacje i w związku z tym cały czas jestem dalej w rozjazdach. Wróciłam z Zakościela i natychmiast musiałam się bardzo bardzo intensywnie zabrać za kończenie tłumaczenia książki. Wyrobiłam się w ciągu 5 dni, akurat na czas, żeby wyjechać na bardzo intensywny i cudowny weekend w Kaliszu, gdzie znów tłumaczyłam. Wróciłam późnym wieczorem w niedzielę i teraz miałam aż 2 dni na ogarnięcie się w Warszawie, ale juz jutro raniuśko jadę do Gorzowa, tym razem bardziej wypoczynkowo i towarzysko, i wrócę w sobotę prosto na koncert TGD. A w niedzielę pierwsze po wakacjach spotkanie kościoła domowego. Ilość zmian we mnie, wydarzeń, nowych perspektyw, nowych oczekiwań, nowych początków, które Pan Bóg zdołał w tym czasie wyprodukować w moim zyciu jest tak duża, że nie wiem nawet od czego zacząć, a żeby cos tak serio popisać nie będę miała czasu dopóki nieco nie osiądę w Warszawie, po 7-ym września. Ale co się odwlecze, to nie uciecze :)))
Autor: MadziaMadzia o 13:59 2 komentarze